gorawino 022mm.jpg
powered_by.png, 1 kB

Strona główna
Aga&Andrzej w Wietnamie cz.1 Utwórz PDF Drukuj Poleć znajomemu
Autor: Agnieszka&Andrzej   

Kolejna relacja Agnieszki i Andrzeja, którzy przez dziesięć miesięcy podróżowali po krajach Azji południowo-wschodniej. Obecnie są już w Polsce, a my wracamy do tematyki ich podróży.


Wietnam – Dien Bien Phu i Hanoi


Lokalnym autobusem z Laosu dotarliśmy do wietnamskiego miasta Dien Bien Phu. Ten pierwszy dzień w nowym kraju zawsze pełen jest niespodzianek i lekkiego stresu, w końcu to nowy język, zwyczaje, waluta, kuchnia i ludzie. Na terminalu autobusowym zostaliśmy osaczeni przez naganiaczy i sprzedawców biletów na autobusy kursujące do Hanoi. Z tym spotykamy się prawie zawsze, każdy chce coś sprzedać, a już w pierwszej kolejności turyście, który często płaci więcej niż inni. Tu jednak było wyjątkowo, mężczyźni przepychali się, przepychali nas, ciągnęli za ręce i plecaki, i krzyczeli – koszmar jakiś. Zerkamy na siebie i decydujemy się szybko uciec poza teren terminalu. Siadamy w ulicznej kawiarni w pobliżu i zastanawiamy się jak to wszystko rozegrać, jak bezpiecznie wsiąść do jednego z kilkunastu nocnych autokarów, nie przepłacając jednocześnie i nie musząc wchodzić w interakcje ze sprzedawcami, którzy są tak natarczywi, że wręcz agresywni.  Zamawiamy kawę i po raz pierwszy mamy przyjemność skosztować jej zaparzonej po wietnamsku. Mała metalowa czarka z kilkoma warstwami filtrów kładziona jest na szklaneczce z centymetrem skondensowanego mleka, do której powoli wpada gęsta i ekstremalnie mocna kawa. Kropla za kroplą. Po wypiciu jej mamy wrażenie, że nasze serca pracują na podwyższonych obrotach, aż kręci nam się w głowach.

img_5403.jpg

img_5796.jpg






















W międzyczasie wybucha bójka między naganiaczami, którą obserwujemy z przeciwnej strony ulicy. Po dłuższym czasie wracamy, pytamy o ceny i opcje w kasach (350 tys. dong) , po czym krótko pytamy dwóch sprzedawców o ich ceny i udajemy się do kobiety (jedynej), która wcześniej wręczyła nam wizytówkę – u niej kupujemy bilety w najlepszej cenie i to w dodatku w sypialnym autobusie (250 tys. dong, 38 zł). Podróż do Hanoi dostarcza nam mnóstwa wrażeń, nie dość, że droga jest strasznie kręta, górzysta i długa, to w trakcie dwóch postojów kierowca i jego świta (w sumie 4 osoby obsługi) tłuką się z obsługą konkurencyjnego przewoźnika! W ruch idą metalowe narzędzia, przedłużki od kluczy do kół itp.

Od samego początku naszej podróży nie mogliśmy doczekać się wizyty w Wietnamie, z czasem jednak, spotykając tych, którzy Wietnam właśnie odwiedzili i równocześnie czytając blogi w necie nasze wyobrażenie tego kraju zaczęło się zmieniać.. Powszechne opinie o Wietnamie są takie, że mieszkańcy, a właściwie ludzie pracujący w turystyce lub spotykający na swej drodze turystów zawsze szukają sposobu aby białasa naciągnąć, oszukać, wykiwać, zwykle bez żadnych skrupułów. Nie powtarzalibyśmy tego gdyby opinie te były pojedyncze, nikt nie opowiadał nam tych historii aby nas zniechęcić, bardziej aby przestrzec, przygotować na porządny kopniak. Po wielu takich opiniach zaczęliśmy poważnie zastanawiać się jak ten Wietnam ugryźć (o rezygnacji nie było mowy!), jak się nie dać, a przy okazji poznać kraj bez większego stresu. Najprostszym sposobem jest omijanie turystycznych zagłębi, tylko jak to zrobić skoro zwykle Wietnam poznaje się na trasie Hanoi – Sajgon (Ho Chi Minh City) lub odwrotnie – czyli na trasie południe – północ. Większość turystów wykupuje otwarte bilety na autobusy na tej trasie, inni wybierają pociąg. Ale zawsze musisz gdzieś wysiąść, na jakimś dworcu gdzie zwykle czekają męczący naciągacze. Jest jeszcze jeden sposób na podróż przez Wietnam – motorem, choć sposób ten jest dość hardcorowy ze względu na panujący tu ekstremalny ruch uliczny i długą drogę. Od kilku miesięcy biliśmy się z myślami, którą opcję wybrać, serca podpowiadały zakup motoru :), rozum podpowiadał swoje… Dodatkowo, aby nie było zbyt łatwo,  w Wietnamie obowiązują różne obostrzenia dotyczące rodzaju i wielkości motoru jakim można jeździć. 175cc to górna granica pojemności silnika jaki można legalnie posiadać o ile nie należy się do klubu motocyklowego. Przez moment bardzo wierzyłam, że kupimy dwa skuterki i każdy będzie ten swój wielki plecak wiózł na swoim, ale po tym co zobaczyliśmy w Hanoi, Andrzej definitywnie zgasił mój zapał.. i zaczęliśmy myśleć o czymś co zmieści i powiezie nas oboje i nasze plecaki oczywiście.


Jeszcze kiedy wjeżdżaliśmy do Hanoi, nie byliśmy pewni, którą opcję podróżowania wybrać, postanowiliśmy więc zorientować się w ofercie sprzedawców pojazdów. Pierwsze dwa dni intensywnie spędziliśmy na oglądaniu, jeżdżeniu od serwisu do serwisu, testowaniu, sprawdzaniu i targowaniu cen. Finalnie po dwóch pełnych dniach kupiliśmy mały motor Honda Win 110cc (300$) który ma chyba z 300 lat :-) i zamówiliśmy dodatkowy stelaż na plecaki (25$). Zainwestowaliśmy też w porządne kaski (a nie byle orzeszki), mapy i atlas.

img_5610.jpg

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Trzeciego dnia w Hanoi postanowiliśmy odwiedzić niezwykle interesujące Muzeum Kobiet, w którym na kilku piętrach można poznać ich życie od prastarych czasów do dnia dzisiejszego, włączając w to takie zagadnienia jak moda, religia, obrzędy ślubne czy walka podczas wojny „amerykańskiej”. Odwiedziliśmy tam również  niesamowitą wystawę Dang Ai Viet, która w ramach hołdu matkom i żonom, które straciły swoich mężów i dzieci podczas wojny przemierzyła ponad 35 000 km na skuterze spotykając się z tymi kobietami i malując ich portrety.

img_5439.jpg

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

img_5452.jpg

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Widzieliśmy również specyficzny, ale wart obejrzenia Thang Long Water Puppet Theatre, czyli marionetkowy spektakl na wodzie, który wzorowany jest na sztuce z XII wieku (wtedy przedstawienia odbywały się na polach ryżowych).

img_5474.jpg






















img_5481.jpg






















Hanoi w każdym wymiarze wydaje nam się bardziej szalone niż dotychczasowe stolice azjatyckich krajów. Ruch uliczny, przed którym nas uprzedzano rzeczywiście jest rekordowy, a najciekawsze jest to, że w zdecydowanej większości użytkownikami dróg są kierowcy skuterów, szaleni, nieobliczalni i odważni, a może lekkomyślni – nie wiemy do końca. Generalnie na drogach panuje tylko jedna zasada – większy ma zawsze pierwszeństwo, poza tym… dzicz wspomagana klaksonami, rykiem klaksonów. Przejazd przez jakiekolwiek skrzyżowanie nawet jeśli działa sygnalizacja świetlna, odbywa się na zasadzie próby sił. Wszyscy jadą z wszystkich stron na raz, poza tym i to jest najgorsze, nikt nie patrzy czy może włączyć się do ruchu wyjeżdżając z podporządkowanej, po prostu jedzie. To się zdarza wszędzie i dotyczy wszystkich pojazdów, włączając w to rowery prowadzone przez dzieciaki. Co kraj to obyczaj :)
img_5410.jpg






















img_5414.jpg






















W Hanoi nieśmiało posmakowaliśmy pierwszych tradycyjnych dań wietnamskich, jak na razie jesteśmy fanami Bun Cha (mała miseczka tłustego, słodkiego rosołu z mięsem z grilla, do którego serwowany jest talerz makaronu), Nem (nasze sajgonki) i oczywiście zup z makaronem w odmianach z kurczakiem czy surową wołowiną (Pho Ghai czy Pho Bo). Szybko staliśmy się też fanami jednodniowego, naturalnie gazowanego, lekkiego piwa Bia Hoi, które zawsze podawane jest w klimatycznych szklankach z grubego szkła trzeciego gatunku (300 ml, 5000 dong czyli 80 groszy).
img_5460.jpg






















Czwartego dnia wyruszyliśmy w trasę, przed nami ponad 2000 km, mamy na to około 18 dni. Zanim jednak ruszyliśmy nabiedziliśmy się niesamowicie (no dobra, Andrzej się głównie nabiedził) aby bezpiecznie zamontować cały nasz dobytek po obu stronach motoru. Uuuaaaa, nie było łatwo, a teraz będziemy musieli robić to codziennie – no nic, wierzymy, że to kwestia wprawy :) Niesamowicie obładowani i szczęśliwi – ruszamy – przed nami Moto Wietnam
:)
img_5436.jpg


















































Agnieszka w tradycyjnym stroju wietnamskim

Informacja : http://aaazja.wordpress.com

 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »

Imieniny

25 Kwietnia 2024
Czwartek
Imieniny obchodzą:
Jarosław, Marek,
Wasyl
Do końca roku zostało 251 dni.

Programy tv

Gościmy

Odwiedza nas 1 gość

Informacja

Strona ruszyła dnia
10-06-2008
Strona działa już
5798 dni.





© 2024 gorawino.net :: Joomla! i J!+AL jest Wolnym Oprogramowaniem wydanym na licencji GNU/GPL.