gorawino 010.jpg
powered_by.png, 1 kB
Strona główna arrow Nasze podróże arrow Azja arrow Aga i Andrzej w Wietnamie cz. 2
Aga i Andrzej w Wietnamie cz. 2 Utwórz PDF Drukuj Poleć znajomemu
Autor: Aga & Andrzej   

Kolejna relacja Agnieszki i Andrzeja, którzy przez dziesięć miesięcy podróżowali po krajach Azji południowo-wschodniej. Obecnie są już w Polsce, a my wracamy do tematyki ich podróży. Wiecej o ich podrózy po Azji w dziale "Nasze podróże" (KLIKNIJ!)

 

Moto Wietnam: Hanoi – Ninh Binh – Thai Hoa – Huong Khe – Nhat Le – Hue

Pełni nadziei, na własnym motorku obładowanym jak wół, wyjechaliśmy z Hanoi w kierunku południowym krajową trasą nr 1, jedną z dwóch największych tras w Wietnamie, najpopularniejszą, najbardziej ruchliwą i…. chyba w najgorszej kondycji (!) Cały dzień jechaliśmy w ogromnym kurzu, otoczeni ciężarówkami, szalonymi autobusami i oczywiście masą skuterów – koszmar! Tego dnia przejechaliśmy zaledwie 100 km i to w strasznych mękach – bagaże i my cali pokryci byliśmy remontowym pyłem. Obiecaliśmy sobie, że przy najbliższej okazji odbijemy w głąb lądu, aby dotrzeć do równoległej dużej trasy łączącej Hanoi z Sajgonem – trasy Ho Chi Minh highway (HCMH).

img_5489.jpg

 

 

Szczęśliwie, bez większych kłopotów dotarliśmy do Ninh Binh, w którego okolicach mieści się niezwykły park Tam Coc, czyli tzw. zatoka Halong Bay na lądzie. Musicie wiedzieć, że świadomie zrezygnowaliśmy z zobaczenia tłumnego, oryginalnego Halong Bay. Tym, którzy chcą odwiedzić niezwykły Tam Coc polecamy wstać wcześnie rano, tak aby przy budce z biletami pojawić się około siódmej rano, dzięki temu można uniknąć tłumu turystów, których my zobaczyliśmy dopiero w drodze powrotnej.

img_5491.jpgimg_5516.jpgimg_5535.jpgimg_5549.jpgimg_5557.jpgimg_5498.jpgimg_5604.jpg

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Z Ninh Binh wyjeżdżaliśmy jedynką, którą po kilku godzinach jazdy udało nam się zamienić na trasę HCMH, która co prawda wbrew swojej nazwie autostradą nie jest, ale jest za to w świetnej formie – równa, mniej uczęszczana i co najważniejsze – zapewnia wspaniałe widoki. Ta część trasy wynagrodziła nam poprzednie dwa dni, mijaliśmy wspaniałe tereny górzyste, liczne rzeki i po horyzont rozciągnięte uprawy ryżu, trzciny cukrowej i herbaty. W ciągu tych dni doświadczaliśmy mnóstwo sympatii i szczerej ciekawości ze strony Wietnamczyków. Wypiliśmy litry zielonej herbaty, którą częstowano nas na każdym kroku, podczas postojów, w sklepie, u mechanika.. A propos, mamy nadzieję, że nie stanie się to zasadą, ale codziennie gościmy u mechaników (których tutaj pełno na każdym rogu), zawsze są to drobne usterki lub przebita dętka, więc nic wielkiego, ale jakoś nie możemy przełamać tej awaryjnej passy.  300 lat zrobiło swoje :-) A tak na poważnie, obawiam się, że chyba będziemy musieli wymienić oponę, bo chociaż jest nowa to prawdopodobnie najgorszej kategorii co powoduje jej ciągłe przebijanie.

 

 

img_5616.jpgimg_5621.jpgimg_5619.jpgimg_5634.jpgimg_5671.jpg

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czwartego dnia, kiedy trasa HCMH i nr 1 prawie się spotykały zdecydowaliśmy się odbić w kierunku morza, do Nhat Le. To był wspaniały pomysł, trafiliśmy na opustoszałe i wspaniałe plaże, w sam raz na kąpiel w morzu po tylu godzinach jazdy w nieznośnym upale :) Na plaży spotkaliśmy tylko jedną osobę – faceta, który „mechanicznie” zbierał muszle.

img_5705.jpg

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Korzystając z okazji, że znów jesteśmy na trasie 1 zdecydowaliśmy się pojechać na południe, do popularnego wśród turystów miasta Hue. Nie do końca wiedzieliśmy czego się spodziewać, z jednej strony nasłuchaliśmy się niepochlebnych opinii, a z drugiej mamy już kilkudniowe, pozytywne doświadczenia z mieszkańcami Wietnamu. Hue jest duże, ruchliwe i bardzo wygodne – pełno tu hoteli, barów i restauracji. Spędziliśmy w nim 2 dni i prócz zobaczenia cytadeli, opraliśmy się, pojedliśmy trochę zachodniego jedzenia (w ostatnich dniach jedliśmy tylko Pho i czasem bagietki), Aga zaliczyła wizytę u lekarza (i dostała antybiotyki na najbliższy tydzień), no i w końcu odpoczęliśmy od siedzenia na motorze, po którym nasze tyłki strasznie cierpiały. Poza tym stwierdziliśmy, że nie do końca wiemy czym się wszyscy tak podniecają opowiadając o Hue. W naszej opinii to miasto jakich wiele, tyle że bardzo turystyczne – jak dla nas, nic specjalnego.

img_5628.jpgimg_5631.jpgimg_5647.jpg

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Informacja:  https://aaazja.wordpress.com/

Zdjęcia: Aga &Andrzej

 

 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »

Imieniny

4 Grudnia 2024
Środa
Imieniny obchodzą:
Barbara, Berno,
Biernat, Chrystian,
Hieronim, Krystian,
Piotr
Do końca roku zostało 28 dni.

Programy tv

Gościmy

Odwiedza nas 1 gość





© 2024 gorawino.net :: Joomla! i J!+AL jest Wolnym Oprogramowaniem wydanym na licencji GNU/GPL.