Okazało się, że wcale nie jest
łatwo pisać o pierwszych latach powojennych na temat kościoła w Gorawinie. Do
lutego 1946 roku w kościele msze nadal odprawiał ostatni pastor ewangelicki
Ernst Albert Backe, który właśnie w lutym, został wraz z całą rodziną
odesłany przez władze Polski do Niemiec. Zabrał on ze sobą wszystkie księgi
kościelne oraz naczynia liturgiczne. Co się z nimi stało, do dzisiaj nie wiemy.
W rozmowie z jego wnukiem dowiedziałem się, że pastor Backe wyjechał z Gorawina
z dwoma walizkami. W jednej miał rzeczy związane z kościołem, a w drugiej prywatne jego rodziny. Jednak zanim dojechał
do Szczecina obydwie walizki mu zaginęły.
Kościół w Gorawinie ponownie stał
się katolickim po poświęceniu, którego dokonał ksiądz Maciejowski - pierwszy proboszcz kołobrzeski. Starał się on kapłańską posługą objąć teren całego
dzisiejszego powiatu Kołobrzeg. Kolejno uruchamiał kościoły protestanckie przypisując
je jako filialne do parafii św. Marcina
w Kołobrzegu. W ten sposób poświęcił on do końca 1945 roku: kościół w Korzystnie, kościół w Gościnie,
kościół w Charzynie, kościół w Siemyślu oraz kościół w Sarbii. W 1946 roku kolejne kościoły: 30 maja w Dygowie,
a 1 października w Gorawinie. Później do 1951 roku kościół w Gorawinie podlegał
pod parafię Brojce, od 1951 pod parafię w Rymaniu, następnie w Siemyślu, a od 15.09.1981 roku utworzono
parafię w Gorawinie.
Kościół współcześnie
Nieszczęściem dla kościoła w
Gorawinie mogła skończyć się jedna z potężnych wichur pod koniec lat 50 –tych ubiegłego wieku. W jej
wyniku dach budynku przechylił się w
kierunku ulicy, a władze kołobrzeskie, którym nie były w tym czasie w głowie
remonty kościołów, doszły do wniosku, że najlepiej kościół grożący zawaleniem
rozebrać (!). We wsi utworzył się społeczny komitet ratowania kościoła z p.
Blutke na czele i po negocjacjach z władzami uzyskano przydziały drewna na nowy
dach. Po tym remoncie kościół dotrwał aż do pożaru w 1991 roku, kiedy to
spaliła się drewniana wieża oraz część dachu i wnętrza kościoła. Po pożarze
kościół odbudowano i poświęcono 5.09.1993 roku.
Kościól po pożarze w 1991 r.
Na początku lat siedemdziesiątych
ubiegłego wieku okazało się, że dzwon z kościoła w Gorawinie zabrany do
przetopienia na cele wojenne podczas II wojny światowej istnieje i nadal dzwoni w jednym z kościołów
w Niemczech.
Historia dzwonów w gorawińskim
kościele jest bardzo ciekawa. Mimo, że piszę o historii powojennej kościoła,
muszę cofnąć się do jego początków. Pierwszy, nieduży dzwon został zawieszony
na wieży kościoła w 1693 roku. Dzwon ten posiadał napis: „Henneke, Marten
Rheten, Marten Bublitz”. Obok tego napisu, na krzyżu umieszczonym na dzwonie,
był napis „Płynąłem przez ogień, oblał mnie nim Ernst Kridewidt. Colberg 1693.”
Już w 1880 roku na wieży kościoła w Gervin wisiały dwa dzwony. Mniejszy, o
którym piszę wyżej oraz większy, który z powodu uszkodzenia był ponownie
odlewany. Dzwon większy podczas I wojny światowej, na polecenie władz
niemieckich został oddany i prawdopodobnie przelany na potrzeby wojenne. Kilka
lat po I wojnie światowej, ówczesny pastor Backe rozpoczął starania o
zakupienie i sprowadzenie nowego, dużego dzwonu. Znalazł taki, średniowieczny
dzwon w dalekiej Turyngii. Na zakup tego dzwonu, parafianie
zbierali datki. Dzwon został zakupiony i sprowadzony w 1923 roku do Gorawina.
Dźwięk jego był bardzo charakterystyczny, ponieważ dzwon był odlany z brązu i
brzmiał inaczej niż dzwony odlane ze stali. Oceniono, że dźwięk jego brzmiał
dużo ładniej niż dzwonu zabranego podczas I wojny światowej.
Podczas II wojny światowej ówczesne władze niemieckie zadecydowały
o zbiórce dzwonów w kościołach i wykorzystaniu ich do celów wojennych. W ten
sposób większy dzwon z kościoła w Gorawinie również został zabrany, a w
kościele nadal pozostawał dzwon mniejszy, zawieszony tam w 1693 roku. Jak się
okazało większy dzwon zabrany z kościoła w Gorawinie podczas II wojny światowej
celem przetopienia go na cele wojenne ma, niejako „drugie życie”. Przytoczę tu
kilka faktów publikowanych już po wojnie, w wydawanej w Niemczech
„Kolberger Zeitung” (1969 r.), gdzie znajdujemy informacje o zbiórce
dzwonów z kościołów podczas II wojny światowej. Zebrano ich wówczas ok. 50
tysięcy sztuk, z czego ok. 1300 nie zostało przetopionych i zwrócono je
kościołom. Natomiast 108 dzwonów z dawnych Prus Wschodnich zostało wywiezione
do Niemiec i składowano je w okolicach Hamburga. Dzwon z dawnego Gervin
(Gorawina) odnalazł tam w 1945 roku kołobrzeski
superintendent Handtmann, przeniesiony do Flensburga. Sprowadził on dzwon
do tej miejscowości, gdzie przetrwał wojnę. Obecnie dzwon ten znajduje się w
katedrze pod wezwaniem Św. Marii, właśnie we Flensburgu. Jest to największy
dzwon tam zawieszony.
Dzwon ten został zidentyfikowany przez byłych mieszkańców naszej miejscowości,
którzy widzieli go podczas zawieszania na wieży kościelnej w Gervin i
sfotografowany przez Heinza Raascha, który w swoich wspomnieniach
pisze, że fotografię tego dzwonu dedykuje wszystkim mieszkańcom
miejscowości.
Dla przypomnienia podaję kolejnych proboszczów od powstania parafii w Gorawinie:
ks. Henryk Łapiński (1980-1986), ks. Wacław Sznura (1986-1987), ks.
Wiktor Pośnik (1987-1990), ks.
Andrzej Wróblewski (1990-1991), ks.
Stefan Kaczmarek (1991-1997), ks.
Waldemar Składowski (1997-2005).
Obecnie proboszczem parafii jest od
1.07.2005 ks. Marek Mierzwa.
Kościół w Gorawinie jest zabytkiem prawnie chronionym
wraz z cmentarzem przykościelnym. W ewidencji zabytków został wpisany pod nr 34
18.10.1954 roku.
|