To już druga nasza wyprawa
do Włoch. Dwa lata temu zwiedziliśmy dość dokładnie Włochy północne oraz
środkowe aż po Rzym. Byliśmy też na Monte Cassino, gdzie składaliśmywieniec oraz wspólnie odśpiewaliśmy „Czerwone
maki na Monte Cassino”. Teraz nadszedł czas na Włochy południowe oraz Sycylię,
która była naszym głównym celem.
Tym razem, na wycieczkęz gminy Rymań jechała mniejsza grupa. Łącznie
było nas 11 osób ( w tym dwie z gminy Siemyśl) i stanowiliśmy jedną czwartą
całej wycieczki. W wyjeździe brały udział grupy z Wałcza, Koszalina i Słupska.
Jak się okazało, zostaliśmy dołączeni do pielgrzymki, organizowanej przez ks.
Andrzeja Pawłowskiego z parafii pw. św. Mikołaja w Wałczu, ale o samej
pielgrzymce napiszę na końcu artykułu.
Pierwszym etapem naszej wędrówki po
Włoszech była Toskania i miejscowość Volterra. Miasto znane jest jako ośrodek
turystyczny o wielu zabytkach i wielowiekowej historii sięgającej czasów etruskich
i rzymskich. Zostało założone przez Etruskóww VIII wieku p.n.e. i są tam jeszcze pozostałości
po budowlach etruskich i rzymskich. Widzieliśmy np. piękną bramę, a właściwiełuk triumfalny z VI wieku p.n.e. z
pozostałościami etruskich rzeźb. Jest też miejscem urodzenia drugiego papieża – Linusa., który w okresie
najprawdopodobniej od ok. 64 do 23 września 79 był drugim, po św. Piotrze
Apostole, biskupem Rzymu, czyli według tradycji katolickiej drugim papieżem.
Volterra jest ośrodkiem wydobycia
soli kamiennej i alabastru. Mieliśmy okazję być w zakładzie produkującym
pamiątki z alabastru i było to ciekawe doświadczenie. Ciekawostką tego miejsca
jest też odkryty w 1951 roku, wkomponowany w zbocze wzgórza rzymski
amfiteatr. Jego budowę rozpoczęto w I w.p.n.e. Za teatrem widać
pozostałości rzymskich łaźni. Zabytków jest więcej, jak wysokie mury obronne,
katedra z XII wieku, baptysterium, czy pałac Piazza dei Priori z początku XIII wieku.
Piękne miejsce warte odwiedzenia.
Później
pojechaliśmy do pobliskiego San Gimignano (wymawiaj -San Dżiminiano). To piękne, bardzo
charakterystyczne, stare, średniowieczne miasto, otoczone murami. Położone jest
na wysokim wzgórzu . Charakterystycznym widokiem są tam wysokie,
stare wieże (obecnie pozostało ich 14, a pochodzą z XI-XIII wieku), widoczne z
dużej odległości od miasta. Historyczne centrum znajduje się na liście
Światowego Dziedzictwa UNESCO. Średniowieczny gród zachował swój charakter w
dużej części do naszych czasów. Nie brakuje starych zabytków, które są
wszędzie. Spacerowaliśmy uliczkami tej miejscowości i jedliśmy lody z lodziarni, która reklamuje się, że
posiadają „najlepsze lody świata”.
Z niejakim żalem opuszczaliśmy
Toskanię, która objawiła nam się w sposób klasyczny , toskański – wzgórza,
winnice i gaje oliwne. Jechaliśmy dalej na południe Włoch, w okolice Neapolu i
wulkanu Wezuwiusz. Tam byliśmy w miejscowości Pompeje, zasypanej niegdyś przez
popioły wulkaniczne tego wulkanu ( o Wezuwiuszu, Pompejach i wulkanie na
Sycylii – Etnie, ukaże się oddzielny artykuł).
Tak więc jechaliśmy na południe.
Poniżej Neapolu wyraźnie zaczęły zmieniać się mijane krajobrazy. Więcej było
gór, jałowej ziemi, roślinność bardziej śródziemnomorska, od wieków wspaniała
architektura, malownicze krajobrazy i piaszczyste plaże. Nie należy zapominać o
wspaniałej pogodzie oraz o znakomitej kuchni, o czym wkrótce mieliśmy się
przekonać.
Dojechaliśmy w końcu do „czubka”
włoskiego buta ( nie obyło się bez stania w „korku” na autostradzie) i
zobaczyliśmy cieśninę messyńską. Łączy
onawody Morza Tyrreńskiego i Morza
Jońskiego, oddziela od siebie Sycylię i południowy kraniec Półwyspu
Apenińskiego. W najwęższym miejscu mierzy 3,1 km. To tu powstały, znane nam z
mitologii greckiej,legendy o Sycylli
iCharybdzie. Kursują tu promy(jak w naszym Świnoujściu) między Messyną
(Sycylia), a kalabryjskim miastem Villa San Giovanni. Było już ciemno, ale widoki
na wyspę i stały ląd, pięknie oświetlone, powodowały odczucie piękna i
estetyki.
Następnego dnia zwiedzaliśmy
Taorminę. Miasteczko położone jest na stokach wulkanu Etna. Jest to przepiękne
miejsce, z bogatą historią sięgającą starożytności, nazywane perłą Sycylii. Miasto
to przyciągało do siebie od zawsze najlepszych pisarzy, malarzy, poetów,
muzyków oraz wielu innych. Latem panuje tam ogromny tłok, my byliśmy w
Taorminie na początku października. Turystów nadal było jeszcze dużo, a pogoda
wyśmienita, piękne słońce i 25 stopni. Spacerowaliśmy ulicą Corso Umberto, nazywaną jedną z najdroższych
ulic świata. Są tam zabytkowe kamienice, brukowany deptak, setki
sklepów i restauracji, butiki znanych projektantów i tysiące turystów ze
wszystkich zakątków globu. Najciekawsze zabytki to grecki amfiteatr, katedra
św. Katarzyny i park Giardino Pubblico,ze wspaniałą roślinnością i pięknymi budowlami. Popowrocie do hotelu był jeszcze czas na
odwiedzenie plaży i kąpiel w morzu, a wieczorem wspólne spotkania i posiedzenia
przy dobrym włoskim winie…
Dobrze nam się mieszkało w hotelu znajdującym się w miejscowości Giardini-Naxox, małym miasteczku leżącym tuż
obok Taorminy. Podkreślam to, ponieważ mieszkaliśmy tam aż trzy noce. Piszę
„aż”, ponieważ we wszystkich innych miejscach spaliśmy tylko jedną noc (podczas
tego wyjazdu mieszkaliśmy aż w 8 miejscach!). Wiąże się z tym ciągłe
rozpakowywanie i pakowanie bagaży oraz przenoszenie się w nowe miejsca. Dzięki
temu mogliśmy porównać choćby przeróżne potrawy, które jedliśmy w wielu
miejscach. Jedno się tylko w nich nie zmieniało – pasta (wł.), tj. makaron, który był podawany wszędzie i do każdej obiadokolacji.
Byliśmy też w niedużej miejscowości(ok. 50 tys. mieszkańców) Acireale. Swoją sławę zawdzięcza ono głównie
leczniczym źródłom , wykorzystywanym od starożytności. Przy głównym placu
Acireale znajduje się piękna katedra poświęcona Zwiastowaniu NMP (Maria Santissima Annunziata). Jest też wiązana z kultem św. Wenery (Santa Venera), patronki Acireale, której
relikwie są przechowywane w jednej z kaplic. Tuż obok, na tym samym placu
znajduje się Bazylika św. Piotra i Pawła. Ma jedną nawę i jedną wieżę (druga
była planowana, ale nie powstała). Mieliśmy tam trochę wolnego czasu na spacer
po mieście. Trafiliśmy m.in. na nieduży rynek z warzywami, owocami, rybami oraz
mięsem. Wszystko to było umiejscowione w wąskich uliczkach, po których jeździły
samochody. Klimat tego miejsca był bardzo „swojski”. Wszyscy tam się znali,
pokrzykiwali do siebie, a przy wielu straganach odbywały się małe spotkania
towarzyskie. Miejsce było bardzo klimatyczne, znane namze starych włoskich filmów.
Podziwialiśmy tam przepiękne fasady
domów, choć w wielu bocznych uliczkach są one bardzo zaniedbane. Miasto jest
pełne barokowej architekturyi jestjednymz ważniejszych celów turystycznych na Sycylii.
Kolejnym pięknym miejscem odwiedzonym przez nas były Syrakuzy. Miasto
to powstało jako antyczna kolonia greckich Dorów z Koryntu w 733 p.n.e. chociaż
ślady osadnictwa greckiego na tym terenie w postaci ceramiki mykeńskiej oraz
grobów pochodzą z XIV w. p.n.e. Już w V wieku p.n.e. Syrakuzy były uważane za
najpiękniejsze i najbogatsze oraz najludniejsze miasto wyspy (około 200 tysięcy
mieszkańców). Były one szeroko promieniującym centrum kultury greckiej, aż do
czasów podboju przez Rzymian w 212 roku p.n.e. Mieszkał tu m.in. słynny
Archimedes - grecki filozof przyrody i matematyk, który zginąłz rąk Rzymian podczas oblężenia miasta w
czasie II wojny punickiej w 212 p.n.e. W trakcie tych walk Archimedes
skonstruował wiele machin wojennych używanych do obrony miasta. W kolejnych
wiekach, na prawie 200 lat, wraz z całą wyspą miasto dostało się pod panowanie
arabskie w 878 roku. W 1086 Syrakuzy zajęli Normanowie pod wodzą Rogera I
zwanego Wielkim Księciem, którzy stworzyli, rządzone przez własną dynastię,
dobrze prosperujące królestwo. Tyle o historii tego pięknego miasta. Nie
brakuje w nim zabytków z tamtych czasów. Zwiedzaliśmy m.in. Świątynię Ateny
zbudowaną około 470 p.n.e. Ma ona 6 × 14 kolumn o wysokości 8,71
m i dolnej średnicy 1,92 m. Dotrwała do dnia dzisiejszego choć, została
adaptowana w VII wieku n.e. na trójnawową bazylikę chrześcijańską. Podziwialiśmy
wielki teatr grecki, doskonale zachowany, powstały po 270 p.n.e. oraz
kamieniołomy (częściowo zawalone) słynne z doskonałej akustyki, stąd zwane
Uchem Dionizosa. Syrakuzy wpisane są na Światową Listę Dziedzictwa Kulturalnego
UNESCO.
Dotarliśmy w końcu do Palermo, które jest kulturalną, gospodarczą i
turystyczną stolicą Sycylii. Kilka słów o bogatej w wydarzenia historii tego
miasta. Miasto powstało jako kolonia fenicka. Od V wieku p.n.e. miasto kartagińskie,
a od 254 p.n.e. rzymskie. Palermo zostało w V wieku opanowane przez Wandalów, Gotów,
w 535 przez Bizancjum. W roku 831 znalazło się pod panowaniem Arabów. W 1072
wyspę opanowali Normanowie, w 1194 Hohenstaufowie i później Andegawenowie.
Byliśmy tam w wielu miejscach, o
których w bardzo ciekawy sposób opowiadał nasz miejscowy przewodnik p. Marcin.
Podziwialiśmy m.in. katedrę, z zewnątrz przepiękną, z wieloma cechami budowli
arabskiej, natomiast wewnątrzjest dość
surowa z neoklasycznym wystrojem. W kaplicy znajdują się królewskie groby –
między innymi słynnego normańskiego władcy Rogera II. Podziwialiśmy na jednym z
placów XVI wieczną Fontannę Pretoria (zwaną Fontanną
Wstydu). Nazywana jest tak, ponieważ ozdobiona została nagimi postaciami.
W Palermo na Sycylii znajduje się
trzecia pod względem wielkości opera – teatr w skali całej Europy. Nie
omieszkaliśmy wykonać tam kilku fotografii.
Ciekawym miejscem jest góra Monte
Pellegrino, z której jest wspaniały widok na całe Palermo. Wjazd autokarem na
górę, przez bardzo wąską drogę jest dużym wyczynem dla kierowców. Według
legendy Rozalia była córką księcia Sinibalda, służącego królowi Normanów Rogerowi
II. Kiedy próbowano wydać ją za mąż, uciekła do groty na pobliskiej górze i
zaczęła wieść tam życie pustelnicy. Na ścianie groty wyryła napis: „Ja,
Rozalia, córka Sinibalda, postanowiłam żyć w tej grocie dla miłości mego Pana,
Jezusa Chrystusa”. Po pewnym czasie przeniosła się w okolice Monte
Pellegrino, koło Palermo. Na kilka wieków zapomniano o Rozalii. Dopiero w1624 roku, podczas zarazy nękającej Palermo i
okolicę, zdarzył się cud. Święta Rozalia ukazała się pewnej kobiecie i
powiedziała, gdzie należy szukać jej relikwii. Kazała przenieść je do Palermo i
przejść z nimi w uroczystej procesji przez miasto. W opisanej grocie znaleziono
kości kobiety. Po wykonaniu polecenia Rozalii zaraza zakończyła się. Od tego
momentu rozpoczął się kult Rozalii. Byliśmy w grocie, gdzie zmarła św. Rozalia
i uczestniczyliśmy tam w mszy świętej.
Spacer po historycznym centrum
Palermo był okazją do zobaczenia wielu zabytków. Byliśmy też na jednym z
targowisk, gdzie mogliśmy zakupić przeróżne towary. Przebojem była czekolada z
… marihuaną, pomidory suszone i wiele innych lokalnych wyrobów.
Palermo jest miastem ciekawym, jednym z
najciekawszych w południowych Włoszech, z wieloma miejscami i zabytkami wartymi
zobaczenia, ale jest też miastem niestety, czego nie da się ukryć, spacerując
po bocznych uliczkach, bardzo zaniedbanym i brudnym – to taka druga twarz
miasta. No cóż, chyba każdy musi sobie wyrobić własne zdanie na temat stolicy
Sycylii, jednego z tych miast, które jest pełne sprzeczności. Dodam, że nie
tylko w Palermo możemy zauważyć wiele zaniedbań, rozsypujących się elewacji na
zabytkowych budynkach, czy wręcz przysłowiowego włoskiego „bałaganu” i brudu.
Często wystarczy przejść niewielki odcinek drogi od centrum miast, aby zobaczyć
takie „kwiatki”.
Niezapomnianą wizytą, w leżącej
obok Palermo, miejscowości Monreale było zwiedzanie, znajdującej się tam
katedry. Inicjatorem jej budowy był normański monarcha – Wilhelm II. A dlaczego
postanowił on wznieść tak wspaniałą katedrę? Po pierwsze dlatego, że według
tradycji, doznał on widzenia podczas którego Matka Boża wskazała mu skarb
ukryty przez jego poprzednika – i ojca zarazem – Wilhelma I, który ukryty
został właśnie we wzgórzu wznoszącym się tuż przy Palermo. Odnaleziony skarb
miał być przeznaczony na budowę najznakomitszej europejskiej katedry. Katedra
Monreale wzniesiona została w trakcie 10 lat. Jest przykładem doskonale
ze sobą współgrającej architektury i sztuki normańskiej, bizantyjskiej i
arabskiej (w szczególności detale zdobnicze). Wewnątrz znajdują się wspaniałe
mozaiki wykonane ze szczerego złota, wśród których szczególnie zachwyca ogromna mozaika przedstawiająca Chrystusa
Pantokratora. Bazylika została wzdłużnie podzielona na trzy nawy
za pomocą 18 kolumn zakończonych misternie rzeźbionymi kapitelami. Wszystkie
ściany głównej nawy, transeptu i apsyd są całkowicie pokryte złotą mozaiką o
łącznej powierzchni 6340 m². Dekoracje mozaikowe zostały wykonane na przełomie
XII i XIII wieku przez mistrzów szkoły bizantyjskiej i weneckiej. Wspaniałe
miejsce, które można polecić każdemu turyście.
Ostatnim miejsce, które
zwiedzaliśmy na Sycylii, to stosunkowo nieduża miejscowość Cefalu (ok. 14 tys.
mieszkańców). W czasach bizantyjskich Cefalù, jak i wiele innych miejscowości,
ze względów bezpieczeństwa zostało "przeniesione wyżej", tzn. na
skałę Rocca, gdzie jeszcze dziś rozpoznać można średniowieczne pozostałości. Podbite
zostało przez Arabów w 858 roku, a w roku 1063 przejęte przez Normanów pod
wodzą Rogera I. największym zabytkiemjest tu katedra budowana przez Rogera I i jego następców w latach 1131-1240.
Podobnie jak w Palermo i tu na największej mozaice przedstawiony jest Chrystus Pantokrator.
Cefalu jest pięknym miasteczkiem z wieloma wąskimi uliczkami, na których
znajduje się mnóstwo sklepików.
Później nastąpił przejazd do Messyny i promem wróciliśmy na kontynent
europejski. Jadąc przez Włochyw
kierunku północnym, zwiedzaliśmy słynne Pompeje ( o Wezuwiuszu, Etnie i
Pompejach będzie oddzielny artykuł), Monte Cassino oraz Sienę.
Część naszej grupy nie pojechała na górę Monte Cassino. Byliśmy tam dwa
lata wcześniej i postanowiliśmy zwiedzić miasteczko Cassino, leżące u podnóża
góry. O naszych żołnierzach spoczywających na cmentarzu Monte Cassino
pamiętaliśmy i wieźliśmy z Rymania w autokarze wieniec z barwami
biało-czerwonymi, który został złożony na cmentarzu. Chcieliśmy zwiedzić to
miasteczko i zobaczyć cmentarz żołnierzy alianckich, na którym jest pochowanych
ok. 5 tys. żołnierzy. Przeszliśmy się ulicami Cassino, odwiedziliśmy też
kościół, w którym była m.in. figura św. Antoniego ze świnią, czym byliśmy
bardzo zaskoczeni. Od czego jest jednak Internet . Szybko ustaliliśmy, że to
nie jest św. Antoni z Padwy,ale św.
Antoni Wielki, który żył jako pustelnik na pustyni w Egipcie. W kościele jest
przedstawiany jako opiekun zwierząt domowych. Na cmentarz aliancki nie
dotarliśmy, ponieważ znajduje on się poza miejscowością Cassino. Byliśmy też w
dużym parku miejskim, gdzie nasze panie Agnieszka i Aldona nazbierały całą
torbę liści laurowych z myślą o wykorzystaniu ich do wianków na głowę,na nasz Grecki Bal Seniora.
Jadąc w kierunku Sieny, odwiedziliśmy miejscowość Orvieto. Słynie ona przede wszystkim z najpiękniejszej w
Umbrii, budowanej przez trzy wieki, katedry Duomo, ale równie słynne są tunele
pod centrum starego miasta, liczne winnice otaczające Orvieto i magiczna
studnia św. Patryka (XVI wiek), przy projektowaniu której brał udział sam
mistrz Leonardo da Vinci, a projekt na ówczesne czasy był najnowocześniejszym w
świecie.
Byliśmy w katedrze, która jest największym zabytkiem Orvieto. Ma
ona bogato zdobioną fasadę oraz niespotykaną elewację zewnętrzną. Wewnątrz
zachwycające są średniowieczne freski. Spacerowaliśmy uliczkami tej
miejscowości, są one wąskie, z niedużymi sklepikami oraz małymi cafeteriami. Po
zwiedzeniu katedry, ruszyliśmy dalej w kierunku na Sienę.
Siena , to piękna Toskania, znana nam już z wcześniejszych pobytów. Historycznie
Siena była etruskim osiedlem i małym miasteczkiem w okresie antycznym. Około 5
wieku w Sienie znajdowała się siedziba biskupstwa. Dogodne położenie miasta
przy szlakach handlowych i miejscowy przemysł włókienniczy stały się podstawą
przyszłego bogactwa mieszczan oraz arystokracji. W stosunkowo krótkim czasie
Siena stała się jednym z najbogatszych miast Europy, bankierzy ze Sieny
udzielali pożyczek prawie w całej ówczesnej Europie ( XII – XIII wiek). Do
dzisiejszego dnia istnieje w Sienie najstarszy europejski bank Monte Paschi
di Siena. Do najwspanialszych zabytków należy katedra z XII wieku. W Sienie
żyła i działała święta Katarzyna.
Siena, to również palio – słynny toskański
festyn na cześć Matki Boskiej, który sięga swoją tradycją czasów średniowiecza.
Kulminacyjnym punktem tego święta, którym żyje całe miasto i przyciąga tysiące
turystów z całego świata, jest otwarta dla widzów, niezwykle emocjonująca, choć
trwająca jedynie trzy okrążenia wokół placu, gonitwa konna. Wyścig rozgrywany
jest dwa razy do roku 2 lipca i 16 sierpnia o godzinie 19 na głównym placu
Sieny Piazza del Campo. My byliśmy na tym placu w okresie znacznie
późniejszym i palio nie mogliśmy widzieć.
Pielgrzymka
Jak wspomniałem na wstępie, nasza rymańska grupa została dołączona do
pielgrzymki. Organizował ją ks. Andrzej Pawłowski z parafii pw. św. Mikołaja, w
Wałczu. W pielgrzymce uczestniczył również ksiądz senior, Franciszek Puchalski
z Koszalina. Były też grupy z Wałcza, Koszalina i Słupska. Tak do końca, to nie
byliśmy chyba przygotowani na udział w pielgrzymce. Zaskoczenie było spore. Nie
mniej jednak, nasza grupa przyłączyła się do wspólnych działań pielgrzymki.
Uczestniczyliśmy w codziennych mszach świętych, odprawianych w różnych
kościołach, czy choćby w grocie św. Rozalii , a raz nawet na parkingu przy
autostradzie.
Braliśmyudział w
modlitwach i śpiewach prowadzonych w autokarze. Odwiedzaliśmy też wszystkie
miejsca sakralne,wraz z całą pielgrzymką.
Przygotowywaliśmy również , jak każdaz
czterech grup, liturgię podczas mszy świętej, czytaliśmy słowo boże, czy też
śpiewaliśmy psalmy. Nie wszystko nam się podobało, a były też działania na
pokaz, jak choćby śpiewanie przez całą grupę pieśni religijnych w środkach
komunikacji miejskiej, bo jadą tam inni turyści, czy też śpiewy podczas kolacji
w restauracji, bo są w niej obcokrajowcy… Porównywaliśmy nasze wyjazdy z
Rymania, kiedy to zwiedzamy również zabytki sakralne w Polsce, czy w różnych
krajach Europy. Tam także modlimy się, śpiewamy pieśni, czy uczestniczymy w
mszach świętych, ale w kościołach. Bardzo miło wspominamy nasze rozmowy i
dyskusje z ks. Franciszkiem, który bywał w kościołach w Rymaniu, Gorawinie, czy
w Gościnie.
Czy pojechalibyśmy na kolejną taką pielgrzymkę? Zdania były tu podzielone.
Uduchowieni codziennym uczestnictwem w obrzędach religijnych, zwiedzaliśmy
Sycylię i inne miejscowości we Włoszech. I nie narzekam na uczestnictwo w
pielgrzymce, ponieważ było to coś innego, w czym jeszcze nie
uczestniczyłem.A sama wycieczkado Włoch i na Sycylię była kolejną wspaniałą
podróżą. Teraz już znamy praktycznie całe Włochy od północy, aż po krańce
południowe na Sycylii. Ogromne podziękowania należą się obsłudze naszej
wycieczki z firmy Euro-tours tj. kierowcom panom: Markowi i Darkowi oraz panu
Jarkowi, naszemu pilotowi. Przekazywał on nam ogromną wiedzę o Włoszech i
poszczególnych miejscach, które zwiedzaliśmy.
Gdzie pojedziemy na następną dużą wycieczkę? Może tym razem do Grecji…?