Wspomnienie o tych, którzy
walczyli o Kołobrzeg
Kolejna rocznica zdobycia Kołobrzegu przed nami. Ileż to już
ich było? Siedemdziesiąt dwa lata temu rozegrała się straszliwa bitwa o obecnie
nasze miasto. Tylu młodych ludzi zginęło, bo jakiś watażka ogłosił, że będzie
tu „Festung Kolberg”. Zrujnowano ten
nasz Kołobrzeg. Pamiętam jak chodziłem w latach 50-tych i na początku 60- tych
na czyny społeczne, których celem było odgruzowanie. Czyściliśmy cegły,
woziliśmy je taczkami, a które później, jak się dowidzieliśmy, jechały na
budowę stolicy.
Pamiętam jak pierwsi osadnicy , którzy opuścili szeregi
Wojska Polskiego i pozostali na gospodarstwach w okolicznych miejscowościach,
opowiadali o wojnie, zdobyciu Kołobrzegu, poległych kolegach i wszystkich tych
okropieństwach wojny. Słuchałem tego (jako młody chłopak) z zaciekawieniem
i otwartą buzią. Byli sąsiadami moich
rodziców, jeszcze wiele lat po wojnie zakładali swoje dawne mundury czy też
chodzili w czapkach wojskowych. To byli bohaterowie tamtych dni, czy pamiętamy ich
jeszcze?
zdj: https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_o_Ko%C5%82obrzeg
Pamiętam też, jak przyjeżdżał do nas wujek Zygmunt z
Rzeszowa. W końcowym etapie wojny był jako „syn pułku” (miał wtedy 16 lat!) przydzielony do 8 samodzielnej kompanii zwiadu
6 Dywizji Piechoty. Kołobrzeg zdobywali od strony zachodniej najpierw koszary,
a później dotarli do morza. Po zdobyciu Kołobrzegu zostali wycofani w lasy pod
Trzebiatowem. Prowadziliśmy z wujkiem na ten temat niekończące się rozmowy o
służbie w wojsku, zdobywaniu miasta, czy też o późniejszym forsowaniu Odry, dotarciu nad Łabę, powrocie
do Polski i o walkach z UPA w Bieszczadach do których jednostka ich została
przeznaczona. Każdego roku przyjeżdżał do Kołobrzegu, odwiedzał swoich
poległych kolegów na cmentarzu i spacerował ulicami, odwiedzając miejsca, które
kiedyś zdobywał.
Trochę nostalgicznie i wspomnieniowo ten tekst wygląda, ale
czyż nie warto wspominać tych, którzy walczyli o te ziemie. Dzięki nim w końcu
możemy tu żyć i mieszkać.
|