Jest kilka miejsc na świecie, o
których się marzy, aby je odwiedzić. Na pewno należy do nich Grecja. Pamiętacie
podręczniki do historii, w których zawsze było przedstawiane wzgórze Akropolu?
Zawsze też miałem związane z tym marzenia – pojechać tam kiedyś, zobaczyć to na
żywo. Wybraliśmy się w końcu do Grecji. Wycieczka, prawie jak zawsze objazdowa,
autokar z Euro Toursu, sprawdzeni kierowcy, panowie Adam i Bartek no i po
raz trzeci jechaliśmy już z zaprzyjaźnionym z nami pilotem p. Jarkiem. O
północy wsiadaliśmy do autokaru w Rymaniu. Była już w nim grupa z Gdańska, z
którymi mieliśmy odbyć wspólną podróż. Z Rymania i okolicznych miejscowości
jechała grupa licząca 24 osoby. Nie zabrakło wśród nich kilkoro seniorów z
naszego rymańskiego klubu. Droga przed nami była daleka, więc było trochę czasu
na wspólne zapoznanie się i integrację, mieliśmy przecież spędzić ze sobą
blisko dwa tygodnie.
Po drodze niejako, pierwszym etapem był Budapeszt. Co prawda kilkoro z nas
„zaliczało” stolicę Węgier po raz drugi w ciągu jednego miesiąca (zobacz opis wycieczki
na Węgry z sierpnia 2017 - KLIKNIJ) , ale tym razem mieliśmy być tam tylko pół
dnia. Wystarczyło, aby zobaczyć najważniejsze miejsca. Przejazd był długi przez
całą Polskę i Słowację. Wieczorem byliśmy w hotelu pod Budapesztem.
Od rana zwiedzaliśmy miasto. Budapeszt,
to – stolica i największe miasto Węgier, położone jest w północnej części
kraju, nad Dunajem. Formalnie stworzony został w latach 1872-73 z trzech
połączonych ze sobą miast: Budy i Óbudy na prawym brzegu Dunaju oraz Pesztu –
na lewym. Ma prawie 2 miliony ludności. Już w I. wieku osiedlili się tu
Celtowie. Około roku 89 na północ od dzisiejszego centrum Rzymianie założyli
osadę Aquincum. Dla ochrony przeprawy przez Dunaj na lewym brzegu powstała
twierdza Contra Aquincum. W roku 106 Aquincum stało się stolicą prowincji
Pannonia Inferior (liczyło 20 tys. mieszkańców). Jak widać z powyższego,
historia tego miejsca jest bardzo stara. Do dziś można oglądać zabytki i
pozostałości pobytu w tym miejscu Rzymian. Od 1526 roku do 1686 teren obecnych
Węgier okupowali Turcy, a później opanowali go Habsburgowie. W czasie rewolucji
węgierskiej w latach 1848-1849 Trójmiasto zjednoczyło się w jedno miasto,
jednak po stłumieniu powstania odwołano połączenie miast. Dopiero po utworzeniu Austro-Węgier, Trójmiasto
(Peszt, Buda i Obuda) połączyły się 1 stycznia 1873 w Budapeszt. W 1900 był on
większy od Rzymu, Madrytu, Lizbony, Amsterdamu, Neapolu i Hamburga.
Najpierw pojechaliśmy na Wzgórze Zamkowe.
Pierwszą oficjalną siedzibę królewską na Wzgórzu Zamkowym wzniesiono z rozkazu
króla Béli IV pomiędzy 1247 a 1265 r. Do czasów współczesnych nie zachował się
żaden ślad tej dworskiej rezydencji. Większy i o wiele poważniejszy zamek
powstał dopiero w wieku XIV, gdy Buda przekształciła się w najważniejszy w
kraju ośrodek polityczno-kulturalny. Budowa „nowego” zamku ruszyła dopiero w
1890. Zamek został poszerzony w kierunku zachodnim, wnętrza wzbogacono dziełami
artystów węgierskich, a całość kompleksu miała podkreślać charakter narodowy
oraz siłę Wielkich Węgier. Widzieliśmy tam konny patrol huzarów w strojach
galowych. Podziwialiśmy też Kościół Macieja, zwany również Budzińską Świątynią
Koronacyjną, usytuowany jest praktycznie w samym centrum Wzgórza Zamkowego,
przy placu Świętej Trójcy, a jego strzelista, neogotycka wieża czyni go jednym
z najlepiej rozpoznawalnych zabytków Budapesztu.Tuż obok znajduje się piękny pomnik króla Stefana
oraz Baszta Rybacka, z
której tarasów rozciąga się wspaniały widok na Dunaj i peszteńską stronę
Budapesztu. Później pojechaliśmy na drugą stronę Dunaju. Tam podziwialiśmy
gmach parlamentu. Jest to ogromny budynek (jeden z największych parlamentów na
świecie) leżący tuż nad Dunajem. Budowa jego trwała od 1885 do 1904 roku.
Wygląda imponująco. Nie zabrakło pamiątkowej fotografii na tle parlamentu. Zwiedzaliśmy
też Bazylikę św. Stefana. To wspaniałe wnętrza z ciemnego marmuru. Ciekawostką
jest również fakt, iż jak się okazało , ze względu na bliskość Dunaju
należało znacznie wzmocnić fundamenty. Pod bazyliką znajduje się trzypiętrowa
piwnica, której wielkość odpowiada prawie wielkości stojącej na niej bazyliki. Później spacerem przeszliśmy
kilka ulic obok pięknej fontanny. Z
zaciekawieniem oglądaliśmy (już z okien autokaru) centralne miejsce w
Budapeszcie jakim jest Plac Bohaterów. W jego centrum, stoi Pomnik
Tysiąclecia nazywany też Pomnikiem Bohaterów, będący symbolem
państwowości węgierskiej, oraz umieszczony tu w latach 20-tych XX wieku Grób
Nieznanego
Żołnierza.
Wczesnym popołudniem wyjeżdżaliśmy
już z Budapesztu udając się w dalszą drogę. Kolejny nocleg mieliśmy w Serbii.
Następnego dnia jechaliśmy przez Macedonię do Grecji. Na granicach z Serbią
oraz Macedonią, przypomniały nam się jak wyglądają kontrole graniczne.
Przeglądano, a nawet w jednym przypadku skanowano nasze dokumenty tożsamości.
Musieliśmy też na czas kontroli opuszczać autokar. Informacji o kolejnych
państwach, które przejeżdżaliśmy udzielał nam nasz pilot p. Jarek. Były to
bardzo ciekawe informacje o historii, zmianach politycznych oraz o życiu
codziennym mieszkańców.
Wieczorem dotarliśmy nad grecką
riwierę olimpijską. Określa się tak kilku dziesięciokilometrowy pas plaż
zachodniego wybrzeża Morza Egejskiego, w greckim regionie administracyjnym Środkowej
Macedonii. W jego bezpośrednim sąsiedztwie leżą masywy górskie Olimpu. Spaliśmy
tuż przy plaży w hotelu „Orfeusz” w miejscowości Katerini. Po kolacji
wybraliśmy się jeszcze na plażę, a później szybko do spania, ponieważ już od
rana był wyjazd do Salonik. Ciekawostką dla większości z nas była duża
plantacja bawełny tuż obok hotelu.
Saloniki to drugie co do wielkości (po Atenach) miasto Grecji. W
początkach XX wieku, najliczniejsi byli tu starozakonni Żydzi, następnie
muzułmanie (głownie Turcy), ludność grecko-prawosławna (Grecy i Arumuni), Słowianie
bałkańscy (Macedończycy i Bułgarzy), Ormianie i także wiele mniejszych.
Pretensje do Salonik i terenów aż
po Olimp wysuwali politycy Bułgarii i Macedonii. Do dziś trwa spór pomiędzy
Grecją a Macedonią, dotyczy formy nazwy państwa Macedonia oraz jej
interpretacji historii. Zarówno Macedończycy – Słowianie, jak i Macedończycy –
Grecy uważają się bowiem za spadkobierców tradycji Starożytnej Macedonii.
To bardzo stare miasto, założone
ok. 315 p.n.e. przez króla Macedończyków Kassandra i nazwane na cześć jego
żony, Tessaloniki, córki Filipa II i przyrodniej siostry Aleksandra Wielkiego.
W Salonikach, po przejeździe przez
miasto, zwiedzanie zaczęliśmy od pięknego nadmorskiego bulwaru, tuż obokBiałej Wieży turystycznego symbolu miasta.
Obok znajduje się pomnik Aleksandra Wielkiego. Przeszliśmy wspólnie z miejscową
przewodniczką ulicami miasta dokościoła
Hagia Sofia (VIII w.), jednego z najważniejszych zabytków Salonik. Tu należy
zaznaczyć, że w Grecji dominującą religią
jest prawosławie(Grecki Kościół Prawosławny) do którego
należy zdecydowana większość ludności Grecji (ok. 90%) i który jest uznany
przez konstytucję jako religia
państwowa. Później udaliśmy się pod łuk tryumfalny Galeriusza (III w.),
po drodze widzieliśmy też stare (V – XIV w.) bizantyńskie świątynie. Niektóre
bardzo niewielkie, „przycupnięte” gdzieś między blokami mieszkalnymi miasta
tworząc niepowtarzalny koloryt Salonik. Byliśmy też w Bazylice św. Dymitra (V –
VII w.), która jest najważniejszą świątynią miasta, a sam święty jego patronem.
Mieliśmy tam okazję widzieć ceremonię uroczystości pogrzebowych co było dość przejmującym
przeżyciem. Pod bazylikąoglądaliśmy
również stare katakumby. Później jeszcze widzieliśmy ruiny rzymskiej agory, a w
czasie wolnym mogliśmy zobaczyć prawdziwy bazar, gdzie było dosłownie „wszystko”.
Następnym ciekawym miejscem, do
którego pojechaliśmy była miejscowość Kalambaka (środkowa Grecja, Tesalia) obok
której znajduje się masyw skał Meteory, powstały z piaskowca i zlepieńca. Ciekawostką tego
miejsca są umiejscowione na szczytach skał prawosławne klasztory (monastyry). Już
widok z okien naszego hotelu był piękny z wiszącymi nad miastem skałami.
Pierwszy klasztor powstał w 1336 roku podczas wojen Bizancjum z Serbią. Były
one dobrym miejscem, bo niedostępnym schronieniem. Początkowo wszelkie
materiały potrzebne do budowy i życia mnichów wciągane były na linach, również
odwiedzający mogli dostać się do monastyrów jedynie w taki sposób. Obecnie
część z monastyrów udostępniona jest dla zwiedzających i dla ich wygody
wybudowano schody i pomosty. Dwa monastyry odwiedziliśmy i zastanawialiśmy się
mocno, jak ci mnisi tam wchodzą. Po schodach było jednak bardzo trudno, a wiele
osób musiało robić przerwy podczas wejścia. Dopiero jednak, gdy wjechaliśmy na
szczyt tego masywu skalnego (sam wjazd, dla wielu,był również nie lada przeżyciem), mogliśmy
podziwiać niepowtarzalne widoki i piękno tego miejsca.
Później ruszyliśmy w kierunku Aten,
to była spora odległość, ale mieliśmy okazję podziwiać większe tereny Grecji.
Ze zdziwieniem przyjmowaliśmy, że Grecja to tak bardzo górzysty kraj - wszędzie
były góry. W wielu miejscach było widać też sporą biedę, opuszczone domy i
zakłady, które popadały w ruinę. Ponoć, w dużej mierze to wynik wielkiego kryzysu
finansowego Grecji sprzed kilku laty, który w wielu dziedzinach życia trwa
nadal. Podczas podróży zatrzymaliśmy się pod Termopilami, gdzie w 480 p.n.e.
dowodził obroną przesmyku termopilskiego, stojąc na czele 300 Spartan i kilku
tysięcy żołnierzy z innych państw greckich. Przez trzy dni odpierał ataki
wielotysięcznej armii króla Persji, Kserksesa I, która nie mogła w wąskim
przejściu wykorzystać swojej przewagi liczebnej. W wyniku zdrady pasterza Efialtesa,
wrogie oddziały zaszły od tyłu żołnierzy greckich. Leonidas odesłał wtedy
wojska państw sprzymierzonych i wraz z trzystoma Spartanami, tyluż Helotami
oraz siedmioma setkami Tespijczyków bronił wąwozu do końca. Poświęcenie
Leonidasa i jego wojowników dało czas reszcie żołnierzy na wycofanie się.
Następnego dnia od rana
zwiedzaliśmy już Ateny. Najpierw oglądaliśmy stadion olimpijski. Jego historia
jest bardzo ciekawa. Pierwsze nowożytne Igrzyska Olimpijskie odbyły się w 1896
roku w Atenach, na stadionie Panatenajskim,
jedynym na świecie stadionie zbudowanym w całości z białego marmuru. Zbudowany
w tym miejscu został w latach 330–329 p.n.e. na wielkie igrzyska Panateńskie.
Później, od 140 do 144 n.e. został przebudowany do formy, którą odnaleziono
podczas wykopalisk w 1870. Mógł wówczas pomieścić do 80 000 widzów (!).
Aktualnie stadion często jest miejscem ważnych wydarzeń kulturalnych.
Podczas przejazdu przez miasto
autokarem pani przewodnik pokazywała nam szereg historycznych i obecnych
budowli. Zatrzymaliśmy się pod budynkiem parlamentu, gdzie mieliśmy okazję
podziwiać uroczystą zmianę warty i choć widziałem podobne uroczystości w wielu
krajach Europy, to ta w Atenach była czymś zjawiskowym , niepowtarzalnym. Ewzoni to grecka reprezentacyjna
formacja wojskowa. Najczęściej mianem tym określano oddziały elitarnej piechoty
lekkiej albo górskiej. Obecnie ewzonami określa się żołnierzy służących w
Gwardii Prezydenckiej. Ceremonia zmiany warty na placu prowadzona według
sztywnych reguł, z musztrą na pograniczu patosu i groteski, odbywa się o
pełnych godzinach, przez całą dobę w kilku reprezentacyjnych miejscach stolicy
Grecji.
Wzgórze Akropolu widać chyba ze
wszystkich zakątków Aten. Było onoufortyfikowanym wzgórzem, na którym już w czasach mykeńskich zbudowano
cytadelę. W okresie późniejszym Akropol stał się miejscem kultu. Świątynie
zbudowane w okresie archaicznym zostały zniszczone podczas wojen perskich (480
p.n.e.). Kompleks najpiękniejszych świątyń Akropolu powstał w V w. p.n.e. ( a dokładnie
rozpoczęto odbudowę w 448 roku p.n.e.) z inicjatywy Peryklesa. Do zgromadzonych
tu, najwspanialszych pomników architektury greckiej należą:wejście na Akropol czyli Propyleje, Partenon –
słynie jako najpiękniejsza świątynia
wzniesiona w porządku doryckim, zbudowanaw 447–432 p.n.e., na cześć bogini Ateny,patronki miasta. Erechtejon wzniesiono w latach 421-405 p.n.e. Jest to
świątynia zbudowanaw porządku jońskim
na cześć bohatera Erechteusza, poświęcona Posejdonowi i Atenie.Natomiast najwspanialszymi budowlami,
ulokowanymi na północnym zboczu Akropolu są: Teatr Dionizosa i Odeon Heroda
Attyka. Te budowle stoją do dziś. Można
ich „prawie” dotknąć. Od lat trwa przy nich renowacja. Grecy nie chcą ich
rekonstruować, natomiast dokonują renowacji z autentycznych materiałów (kolumn, posągów i
innych) znalezionych obok zburzonych niegdyś świątyń. Będąc w tym miejscu
„czuje” się historię i zastanawiamy się nad tym , jak wielką była myśl
architektoniczna prawie 2500 lat wstecz.
Byliśmy też na wzgórzu leżącym tuż
obok szczytu Akropolu, to Areopag. W
starożytnych Atenach istniała tam najwyższa rada złożona z byłych archontów. Byli to najwyżsi urzędnicy wybierani na jeden
rok. Od około poł. VI w. p.n.e. wybierano kolegium 9 archontów, później
dodano im jeszcze dziesiątego urzędnika oraz sekretarza. Kierowali oni sprawami administracyjnymi,
wojskowością, sądownictwem. Po zakończeniu swojego okresu urzędowania
wchodzili oni automatycznie i dożywotnio w skład areopagu. To w tym miejscu św.
Paweł z Tarsu wygłaszał swoje kazanie do ateńczyków.
Grecja to nie tylko zapierające
dech w piersiach zabytki starożytności, ale również słoneczne plaże, kuszące
tawerny, oliwne gaje i pogodnie
nastawieni, lubiący się bawić mieszkańcy. Tak i my odwiedziliśmy bardzo znaną
tawernę w Atenach, gdzie dla turystów zorganizowanofolklorystyczny wieczór grecki. Kogo tam nie
było: byli Hindusi, Japończycy, Kanadyjczycy, Włosi, Niemcy, i wiele innych
narodowości. My zajmowaliśmy miejsca na balkonie, co niestety nie sprzyjało
dobremu wykonywaniu zdjęć. Były występy tanecznego zespołu folklorystycznego,
dwie piosenkarki śpiewały piosenki w różnych językach.Zaśpiewały pod koniec występów i po polsku, a
nasza grupa szybko podchwyciła śpiew i bawiła się razem z nimi. Część osób
poszła oczywiście tańczyć na scenę. Koniec występów był zupełnie zdominowany
przez naszą grupę.
Ciekawie było zobaczyć słynny kanał koryncki. Łączy onMorze Egejskie (Zatoka Sarońska) z Morzem
Jońskim (Zatoka Koryncka). Kanał ten przecina Przesmyk Koryncki, oddzielając
tym samym półwysep Peloponez od głównej części Grecji, czyniąc go faktycznie wyspą.
Dzięki niemu statki mogą zaoszczędzić ponad 200 mil morskich podróży, którą
musiałyby odbyć wokół Peloponezu. Jego szerokość sprawia, że jest on zbyt wąski
dla nowoczesnych dużych jednostek. Jego wymiary to: długość: 6343 m, szerokość: 24,6
m (na poziome morza) , szerokość:
21 m (na dnie kanału) , głębokość:
8 m (od lustra wody do dna).
Byliśmy też w miejscowości
Epidavros, gdzie zwiedzaliśmy m.in. teatr wybudowany ok. 330roku p.n.e. i jest
największym z zachowanych teatrów antycznych. Widownia mieści ponad 12 tysięcy
widzów. Teatr cechuje się doskonałą akustyką, wskutek czego szept, czy szelest
na scenie słychać nawet w najbardziej
oddalonym rzędzie. Widownia teatru zachowała się w dobrym stanie, głównie
dlatego, że aż do XIX w. była ona przykryta warstwą ziemi. Nadal są tu
wystawiane dramaty starożytnych greckich dramaturgów.
Jadąc do miejscowości Tolo (gdzie
mieliśmy dwa noclegi), odwiedziliśmy też piękne miasteczko Napflio.
Objechaliśmy je pojazdem wycieczkowym w formie kolejki z trzema wagonikami.
Najciekawszym obiektem jest tam twierdza położona na wzgórzu.
Spacerowaliśmywąskimi, malowniczymi
uliczkami odwiedzając małe kafejki. W Tolo mieliśmy dzień odpoczynku.
Częśćgrupy spędziła go na plaży, a
pozostali popłynęli statkiem na wyspy Hydra (Idra) oraz Spetses. Była to
całodniowa wyprawa. Szczególnie podobała nam się wyspa Hydra. Położone w małej
zatoczce miasteczko było jakieś takie bajkowe. Charakterystyczna dla wyspy jest
doskonale zachowana XIX wieczna i wcześniejsza zabudowa. Na wyspie jest
niewiele dróg, gdyż obowiązuje ściśle przestrzegany zakaz używania pojazdów
mechanicznych, a nawet rowerów. Dużym zaskoczeniem był fakt, iż cały transport
na wyspie odbywa się przy pomocy mułów i osiołków. Przepiękny był spacer wąskimi
uliczkami wspinającymi się po dość stromych zboczach, a uliczki były pełne
kamiennych schodów, które mogły pokonać tylko w/w zwierzęta. Nie brakowało też tak
charakterystycznych dla Grecji uliczek, gdzie domy były białe, niebieskie
okiennice z mnóstwem kolorowych kwiatów. Widoki z pewnej wysokości na port i
niebieskie morze były przepiękne.
Pobyt na drugiej z wysp Spetses już
nie był aż taką atrakcją. Jeździły tam całe „tabuny” motocykli i samochodów,
wszędzie też było czuć spaliny. Nie mniej jednak wycieczka na wyspy była
wspaniała i chyba nikt z osób, które tam popłynęły nie żałował swojej decyzji.
Ostatnim etapem naszego pobytu w
Grecji było miasto Patras w zachodniej części półwyspu Peloponez. To trzecie co
do wielkości miasto Grecji. Posiada ono również duży port morski, skąd m.in.
promy pływają do Włoch. To z tego
miejsca mieliśmy popłynąć dużym promem pasażerskim do Ankony w środkowych
Włoszech.
Najpierw jednak zwiedziliśmy miasto.
Głównym zabytkiem jest monumentalna, neobizantyjska bazylika archikatedralna
św. Andrzeja. Według przekazów historycznych apostoł Andrzej przybył do Patras celem
nauczania nauki Jezusa.
Wcześniej jako pierwszy głosił
Ewangelię w Bizancjum, a następnie w miastach Azji Mniejszej, Tracji, Scytii, Grecji,
Abchazji i na wybrzeżach Morza Czarnego. Za swe nauki apostoł Andrzej został aresztowany
i skazany na śmierć męczeńską poprzez ukrzyżowanie
głową w dół. Dokonano tego w greckim Patras, według różnych źródeł, w 62, 65
lub 70 roku. Rozpięto go na krzyżu mającym kształt litery X. Jest to pierwsza
litera słowa „Chrystus” w języku greckim od Χριστός (Pomazaniec). Krzyż
został później nazwany krzyżem świętego Andrzeja. M. In. jest on patronem
podróżnych, a krzyż św. Andrzeja jest ustawiany w wielu krajach jako znak
drogowy przed torami kolejowymi. W bazylice w Patras przechowywane są relikwie
św. Andrzeja tj. jego głowa oraz szczątki krzyża.
Po zwiedzeniu bazyliki mieliśmy
czas wolny,aby samodzielnie zwiedzić miejscowość. W oczy rzucały nam się
grupki żebrzących, prawdopodobnie Syryjczyków, którzy koczowali obok portu
czekając na okazję przepłynięcia do Włoch.
Później przeszliśmy kontrolę graniczną przed wejściem na prom. Trochę
czasu zajęło nam wyszukanie kabin (mieszkaliśmy na VIII piętrze promu) i
mogliśmy podziwiać Patras z górnego pokładu promu (XI piętro!). Widoki były
wspaniałe. Całość podróży przebiegła bez żadnych problemów. Morze było dość
spokojne, podziwialiśmy mijane wyspy i
wysepki, zwiedzaliśmy prom, było tam kilka sklepów, kawiarni i basen na
ostatnim piętrze (bez wody, niestety!). Kilka osób wieczorem poszło na
dyskotekę, inni spędzili wieczór na górnym pokładzie. Zauważyliśmy, że na
promie przebywało kilkanaście osób emigrantów
z Syrii i Afryki. Część z nich ukrywała się w przeróżnych zakątkach promu, ale
byli i tacy, którzy pozawijani w śpiwory spali na górnym pokładzie.
Zastanawialiśmy się jak oni na prom się dostali i czy mają bilety…
Po 21 godzinnej podróży dopłynęliśmy
do Ankony w środkowych Włoszech. Z promu zeszliśmy jako jedni z pierwszych i
mieliśmy okazję obserwować ( w oczekiwaniu na nasz autokar) pracę służb
policyjnych, którzy dość szczelnie otoczyli zejście z promu i kontrolowali niektórych
podróżnych oraz zjeżdżające samochody.
Nie zauważyliśmy, aby ktokolwiek z emigrantów płynących promem zszedł na ląd.
Przejazd przez Włochy nie był zbyt
ciekawy, ponieważ rozszalała się ogromna burza. Lało tak mocno, że autokar
musiał się w pewnym miejscu zatrzymać i przeczekać ulewę. Nocowaliśmy w
okolicach Werony. Rano następnego dnia ruszyliśmy w ostatni etap naszej podróży
do Rymania. Jechaliśmy przez Austrię i Niemcy podziwiając po drodze zaśnieżone
szczyty Alp.
Wiele miejsc, które widzieliśmy nie
zostało tu opisanych, trudno pisać o wszystkim, wybrałem, mam nadzieję, te
najciekawsze.
W drodze powrotnej dyskutowano, czy
warto było odbywać tak daleką podróż autokarem? Przejechaliśmy ok. 6 tys.
kilometrów, jechaliśmy przez 10 państw, widzieliśmy mnóstwo ciekawych miejsc,
zwiedziliśmy Budapeszt i szereg miejscowości w Grecji. Warto było (!) i już
czekamy na propozycje, gdzie pojedziemy w następnym roku. Nie zabrakło
podziękowań z naszej strony dla naszych kierowców, panów Adama i Bartka, którzy tak bezpiecznie nas
wieźli oraz dla pilota p. Jarka, który
przekazywał nam ogromną ilość informacji nie tylko o Budapeszcie i Grecji, ale
również o wszystkich innych państwach, przez które jechaliśmy.