To była piękna wycieczka.
Czekaliśmy na nią od roku. Już jesienny Bal Seniora był przeprowadzony w stylu
bawarskim. Chcieliśmy zobaczyć słynne zamki i pałace Bawarii oraz „łyknąć”
kultury tego kraju. Po drodze niejako był jeszcze austriacki Tyrol. To kolejny już
wyjazd członków Klubu Seniora „Pod Aniołami” , działającym przy GOPS w Rymaniu
poza granice naszego kraju, (zobacz, gdzie dotychczas jeździliśmy – KLIKNIJ!) .
Lubimy te wyjazdy, kiedy poznajemy nowe kraje, miejsca, zwyczaje, czy też
znajdujące się tam zabytki.
Po całym dniu jazdy autokarem
dotarliśmy do pierwszego punktu, który mieliśmy zwiedzać. Pilotem wycieczki
była zaprzyjaźniona z naszą grupą pani Sylwia, która szczegółowo informowała
nas o terenach, przez które przejeżdżaliśmy.
Pierwszym
punktem, który zwiedzaliśmy był Bamberg – to miasto na prawach powiatu w
Niemczech, w kraju związkowym Bawaria, w rejencji Górna Frankonia. Pierwsze
informacje o tym miejscu pochodzą z 902 roku, gdzie wymieniano istnienie w tym
miejscu grodu i obozu wojskowego. Spacerowaliśmy po kolorowym centrum
miejscowości zwanym „małą Wenecją” , pewnie ze względu na dużą ilośćmostów nad kanałami i rzeką Regnitz. Byliśmy
tam też w cesarskiej katedrze z pięknymi rzeźbami, oglądaliśmy pałac
arcybiskupi oraz pałacowe ogrody. Czas wolny spędziliśmy na spacerach po
centrum. Próbowaliśmy też znanegopiwa
frankońskiego Rauchbieer,można
tłumaczyć jako piwo wędzone lub dymione. Jest to gatunek piwa warzonego z intensywnie podwędzanego,
dymionego słodu.
Warto o tym wiedzieć, że w 1121 biskup Otton z Bambergu rozpoczął misję
chrystianizacyjną na naszym Pomorzu Zachodnim , w tym w Kołobrzegu. Z Bambergu
pochodzili niektórzy niemieccy koloniści osiedlający się w Wielkopolsce – stąd
nazwa „bambrzy”.
Po wypoczynku w hotelu, ruszyliśmy
dalej na południe Bawarii. Najpierw odwiedziliśmy Wȕrzburg, to miasto na prawach powiatu w Niemczech, położone w
kraju związkowym Bawaria, siedziba rejencji Dolna Frankonia. Pierwsze
informacje o tej miejscowości pochodzą jeszcze z704 roku, a już w 741 lub 742 Würzburg stał
się siedzibą biskupstwa. I tu można doszukiwać się związków ze Słowianami.Na terenie diecezji würzburskiej mieszkały
najdalej na zachód wysunięte plemiona Słowian z grupy Słowian połabskich.
Dokument cesarza Ludwika Pobożnego napisany do biskupa Würzburga w latach
826–830, który odwołuje się do wydarzeń z czasów Karola Wielkiego, wspomina dwa
słowiańskie plemiona Moinvinidi i Radanzwinidi mieszkające między
rzeką Men i Rednitz. W dokumencie tym cesarz zaleca ochrzczenie Słowian
należących do tych plemion i zbudowanie dla nich kościoła.
To piękne stare miasto z wieloma
zabytkami. Spacerowaliśmy ulicami tego miasta. Oglądaliśmy siedzibę
książąt-biskupów oraz ogrody. Stamtąd pojechaliśmy jeszcze do dwóch dużo
mniejszych miejscowości: Rothenburg ob der Tauber oraz do Dinkelsbȕhl. To najbardziej znana trasa
turystyczna w Niemczech zwana ”Szlakiem Romantycznym”.
Nazwa Rothenburg ob der Tauber stanowi skróconą wersję Rothenburg
oberhalb der Tauber, która w języku polskim oznacza Rothenburg nad Tauber
(miasto położone jest na płaskowyżu nad rzeką Tauber). Jest to przepiękne,
malowniczemiasteczko otoczone
podwójnymi murami obronnymi. Niestety, pod koniec II wojny światowej miasteczko
zostało zbombardowane, ale mieszkańcy je odbudowali.
Dinkelsbühl
jest historycznym miastem w środkowej Frankonii. To kolejne miasteczko na
Szlaku Romantycznym , które mieliśmy okazję poznać.Tu w odróżnieniu do poprzedniej miejscowości
zachowały się stare, średniowieczne, oryginalne mury obronne i budowle wewnątrz
nich. W starej katedrze mieliśmy okazję zobaczyć m.in. obraz „Obrzezanie
Jezusa”.
Po krótkim
spacerze ruszyliśmy w dalszą drogę do hotelu „Tyrol”, który znajdował się po
stronie austriackiej w miejscowości Obsteig. Po drodze czekała nas ogromna
niespodzianka, ponieważ staliśmy w długim „korku” . Mecz Polski z Senegalem
słuchaliśmy na komórkach i tak do końca jakoś nie wierzyliśmy w wynik podawany
podczas transmisji. Przejazd w kierunku hotelu był ciekawym przeżyciem ponieważ
jechaliśmy przez wysokie góry. Niektórzy z naszych wycieczkowiczów odwracali
głowy od okien i nie chcieli patrzeć w głębokie przepaście, jakie się
pokazywały obok trasy przejazdu autokaru. Widoki były jednak wspaniałe.
W końcu
dojechaliśmy do miejscowości Obsteig.
Hotel „Tyrol” to hotel rodzinny usytuowany na wysokości 1,000 m
n.p.m., na płaskowyżu Mieminger Plateau, między Seefeld a Imst, w odległości
30-minutowej przejażdżki od Innsbrucka. Wnętrze utrzymane jest w tradycyjnym
stylu tyrolskim. Hotel położony jest z dala od tłumów turystów, pośród
malowniczych tyrolskich gór i pięknych lasów. Najpiękniejsze były wczesne
ranki, kiedy mogliśmy obserwować , jak słońce wschodzi zza wysokich szczytów
Alp. Hotel ten jest bazą wypadową dla wielu wycieczek objazdowych. Każdego dnia
naszego pobytu było kilka autokarów z wycieczkami nawet z takodległych państw , jak Indie, Chiny czy
Japonia.
Następnego dnia od rana ruszyliśmy
w podróż do miejscowości Schwangau, gdzie umiejscowione są dwa najsłynniejsze zamki
Ludwika II : Hohenschwangau oraz Neuschwanstein. Ten drugi jest wymieniany jako
najładniejszy zamek w Niemczech. Pewnie nie wszyscy wiedzą , że w kreskówkachDisneya,na początku każdego filmu, pokazywany jest
bajkowy zamek Neuschwanstein. Byliśmy tam , zamek wygląda przepięknie. Co
prawda trzeba było włożyć trochę wysiłku w celu podejścia pod dość wysoką górę,
ale chyba wszyscy byli zadowoleni. Niestety we wnętrzach zamku nie wolno było
robić zdjęć… Zdjęcia , które prezentuję pochodzą z wikipedii.
Część z nas poszła również zobaczyć
słynny most łączący dwa brzegi głębokiego wąwozu, skąd m.in. były piękne widoki
na zamek.
Później pojechaliśmy do
miejscowości Linderhof, gdzie mieści się kolejny neobarokowy pałac wybudowany
przez Ludwika Bawarskiego.W ogrodach znajdują
się tam kolejne różne ciekawe budowle. Jednak chyba największą atrakcją tego
miejsc był ogromny gejzer tryskający co pół godziny.
Powrót do hotelu trasą przez góry
dopełnił doznania tego dnia. Nie zabrakło jednak sił uczestnikom na wieczór
integracyjny, wspólne biesiadowanie orazśpiewanie.
Kolejny dzień spędziliśmy w stolicy
austriackiego Tyrolu -Insbrucku. Pół
godziny jazdy i byliśmy na miejscu. Położone jest na wysokości 574 m n.p.m. w
dolinie rzeki Inn . Z każdego praktycznie miejsca mogliśmy podziwiać górujące
nad miastem wysokie szczyty Alp.Długi
spacer po centrum miejscowości był ciekawy praktycznie tylko w odniesieniu do
ścisłego centrum , gdzie mogliśmy podziwiać zabytkowe budowle. Z daleka
widzieliśmy też słynną skocznię narciarską.
Kolejnym miejscem do którego się
udaliśmy, była zimowa stolica Niemiec Garmisch-Partenkirchen. Ta miejscowość
powstała z dwóch wiosek leży pod najwyższym szczytem w tej części Alp –
Zugspitze. Miejscowość nie ma statusu miasta, choć mieszka w niej ponad 26 tys.
osób. Jest położona na wysokości 708 m n.p.m. i jest znanym ośrodkiem
narciarskim. Ciekawostką tego miejsca są malowane domy przedstawiająceprzeróżnehistoryczne oraz współczesne
obrazy. Byliśmy tam na Stadionie Olimpijskim, gdzie w 1936 r odbyły się zimowe
igrzyska olimpijskie, a współcześnie na skoczni narciarskiej odbywa się każdego
roku jeden z konkursów Turnieju Czterech Skoczni.
Tym razem wcześniej wróciliśmy do
hotelu, ponieważ mieliśmy przygotować się do wieczorku tyrolskiego, jaki
fundowali nam organizatorzy ( za nasze pieniądze…). Lubimy te wieczorki
regionalne. Jest to okazja, aby poznać miejscową kulturę, zwyczaje, tańce oraz
popróbować regionalnych specjałów. Ostatni taki wieczór spędzony w Budapeszcie
pamiętamy do dziś. Tu miał wystąpić zespół regionalny, miały być śpiewy
tyrolskie, tańce i ciekawi wszyscy byliśmy tyrolskiego jodłowania. Niestety
organizatorzy się nie popisali. Przyjechał jeden starszy pan w trampkach, który
próbował śpiewać znane standardy amerykańskie, ale przecież nie o to chodziło.
Powstał mały protest i opuściliśmy bardzo niezadowoleni salę. I tylko szkoda,
że przy tak pięknie zorganizowanej wycieczce powstał taki zgrzyt.
W ostatnim dniu wycieczki
pojechaliśmy do miejscowości Chiemgau nad jeziorem Chiemsee w Bawarii, skąd
popłynęliśmy statkiem wycieczkowym na wyspę Herreninsel. Tam znajduje sięnajwiększy z pałaców Ludwika Bawarskiego,
będący wierną kopią pałacu wersalskiego. Co prawda nie jest on tak duży jak
pałac w Wersalu, ponieważ z powodu śmierci monarchy w 1886 wstrzymano prace
budowlane i projekt nie został dotąd zrealizowany w całości. Na wzór Wersalu
wybudowano w stylu klasycystycznego baroku fasadę od strony ogrodu, komnaty
reprezentacyjne, a w duchu eklektyzmu uzupełniono o elewacje od strony
dziedzińca, rokokowe komnaty królewskie i techniczne nowinki, jak np.
podnoszony stół jadalny i szklany dach klatki schodowej. Wewnątrz widać
wszędzie ogromny przepych z jakim ten pałac zbudowano i podobnie jak w pałacu
Neuschwanstein nie wolno było wykonywać żadnych zdjęć wewnątrz pałacu.
Natomiast przed pałacem są przepiękne fontanny i mnóstwo ciekawych rzeźb.
To był ostatni punkt naszego
zwiedzania. W drogę powrotną ruszyliśmy w godzinach popołudniowych, a już nad
ranem byliśmy w Rymaniu.
Wycieczka była jak zawsze dobrze
przygotowana. Mieliśmy też bardzo dobrego pilota – p. Sylwię, z którą już
wcześniej jeździliśmy do Niemiec,na
Węgry czy po lubelszczyźnie. Jej poziom wiedzy historycznej jest ogromny, a
swoją wiedzą potrafi podzielić się ze słuchaczami. Podróż minęła nam w bardzo
dobrych warunkach, a nasi kierowcy panowie Marek i Mirek spisywali się bardzo
dobrze. Była to już kolejna dobrze zorganizowana wycieczka z Biurem Podróży
Euro-Tours ze Słupska i gdyby nie ten wieczór tyrolski moglibyśmy organizatorów
tylko chwalić…