To była udana wycieczka! Wycieczki mogą być krótkie
lub długie. Ta była z tych krótszych, ale tyle miejsc
odwiedziliśmy, takie atrakcje mieliśmy, że starczyłoby ich i na
wycieczkę znacznie dłuższą. Pojechaliśmy tym razem w Beskidy
(Beskid Śląski, Beskid Żywiecki i zachodnią część Beskidu
Małego). Mieszkać mieliśmy w klimatycznej miejscowości Brenna.
Wielu z nas bywało w poszczególnych miejscach Beskidów.
Miejscowości te , to to wręcz ciekawostki kulturowe naszego kraju.
Stąd też hasło pod jakim jechaliśmy na wycieczkę brzmiało
„Beskid – kraina dziedzictwa i kultury”.
Wyjechaliśmy w środku nocy (!). Czekał nas przejazd
autokarem przez całą Polskę. Po drodze zajechaliśmy do
miejscowości Tarnowskie Góry, gdzie zwiedzaliśmy kopalnię rud
ołowiu, srebra i cynku.
Zabytkowa Kopalnia Srebra jest wpisana na Listę
Światowego Dziedzictwa UNESCO. Zwiedzaliśmy ją z przewodnikiem.
Było to bardzo atrakcyjne przejście krętymi korytarzami, oraz
spływ wodą łodziami. Można się zdziwić, skąd te łodzie w
kopalni. To system gospodarowania wodami podziemnymi kopalni, które
są gromadzone w kanałach i dalej wydalane na zewnątrz. Atrakcją
był też zjazd windami górniczymi na dół kopalni oraz chodzenie w
kaskach ochronnych (bardzo twarzowych!). Okazało się, że niektóre
chodniki kopalni były bardzo niskie i kaski te chroniły nasze
głowy. Co jakiś czas było słychać uderzenia kasków o sufity
chodników, co wywoływało wiele wesołości.
Po zwiedzeniu kopalni pojechaliśmy do centrum
miejscowości i zwiedzaliśmy zabytki znajdujące się przy rynku.
Duże wrażenie zrobił na nas ratusz uznawany za perłę Górnego
Śląska i wiele innych budowli.
W końcu po całym dniu, dotarliśmy do miejscowości
Brenna. Obiadokolacja i chyba większość uczestników wycieczki
poszła spać.
Następnego dnia jechaliśmy już do miejscowości
Istebna. Tam odwiedziliśmy bardzo klimatyczny dom, znanego
himalaisty, Jerzego Kukuczki. Jego tragiczna śmierć podczas
zdobywania szczytu Lhotse, głęboko wstrząsnęła wszystkimi. W
jego rodzinnym domu, żona himalaisty utworzyła muzeum z pamiątkami
po mężu. Miejsce bardzo ciekawe i klimatyczne. Później
pojechaliśmy do Chaty Kawuloka. To stary, drewniany dom z z 1863
roku. Zgromadzono tam ogromne ilości dawnego sprzętu gospodarstwa
domowego i narzędzi oraz góralskich instrumentów muzycznych.
Obecny kustosz tego miejsca Janusz Macoszek opowiadał z wielką
swadą i góralską gwarą o rodzinie Kawuloków i życiu beskidzkich
górali. Grał on też na wielu zgromadzonych w izbie instrumentach.
Kolejnym etapem naszej podróży była miejscowość
Koniaków, która znana jest z koronkarstwa. Zwiedzaliśmy Muzeum
Koronki. Kustoszem muzeum i jego założycielką jest p. Lucyna
Ligocka-Kohut, która zgromadziła przy muzeum mnóstwo pań z
Koniakowa, wykonujących różnorodne wyroby z koronki, które nasi
seniorzy mieli również okazję zakupić. Do Brennej wracaliśmy
przez słynną z mieszkających tam Braci Golców - Milówkę.
Na miejscu, w Brennej, po obiadokolacji mieliśmy
niemałą niespodziankę. Było ognisko, , przyjechała kapela
góralska, były tańce, śpiewy i pieczone kiełbaski.
Następnego
dnia byliśmy już w Cieszynie. Zwiedzaliśmy tam piękny rynek oraz
byliśmy też na Górze Zamkowej. Tam znajduje się m.in. Wieża
Piastowska oraz romańska rotunda. Później byliśmy też na moście,
na rzece Olzie, która oddziela Polskę od Czech. W Bielsku -Białej
zwiedzaliśmy zamek z bardzo ciekawymi zbiorami. W Żywcu
spacerowaliśmy po parku, w którym znajduje się Zamek. Historia
Żywca jest bardzo ciekawa, o czym opowiadał nam miejscowy
przewodnik. Po rozbiorach ziemia żywiecka przeszła w ręce Austrii.
W 1838 r. kupił je książę cieszyński, arcyksiążę Karol
Ludwik Habsburg i włączył w skład Komory Cieszyńskiej
.Przedsiębiorczość cieszyńskich Habsburgów, którzy tworzyli
wiele zarządzanych przez Komorę zakładów przemysłowych i
rozwijali gospodarkę leśną, spowodowała, że księstwo
cieszyńskie wraz z państwem żywieckim należało do najbardziej
dochodowych majątków szlacheckich w Austrii. Wiek XIX dla Żywca
był okresem wielkiego rozwoju przemysłowego. W 1856 r. z
inicjatywy Albrechta Fryderyka Habsburga na południowych krańcach
Zabłocia powstał Browar Arcyksiążęcy – wizytówka
miasta i jeden z największych producentów piwa w Polsce . Ziemia
Żywiecka wróciła do Polski po I wojnie światowej, a podczas II
wojny światowej została włączona do Niemiec. W 2000 do Żywca
powróciła Maria Krystyna Altenburg, urodzona w 1923 córka Karola
Olbrachta Habsburga – ostatniego właściciela państwa
żywieckiego. Zamieszkała w wydzielonym jej przez władze mieszkaniu
w Nowym Zamku. Obok zamku jest ławeczka z jej figurą i można
zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.
Niestety, czas nas „gonił”, nie było już czasu na
zwiedzenie centrum Żywca i pojechaliśmy do Muzeum Arcyksiążęcego
Browaru Żywiec. W sposób bardzo nowoczesny przedstawiona jest tam
historia piwowarstwa i rozwoju Browaru Żywiec. Na zakończenie
pobytu odbyła się degustacja piwa.
Kolejny
dzień naszej wycieczki, był już ostatnim, w godzinach
popołudniowych mieliśmy obrać kurs na Rymań. Jakoś dziwnie, te
dni na wycieczce bardzo szybko mijają...
Najpierw
pojechaliśmy do Ustronia, a tam wjechaliśmy wyciągiem na górę
Czantoria (995 m n.p.m.). To najpopularniejszy szczyt Beskidu
Śląskiego. Wjazd do wysokości ok. 770m był wygodny na
nowoczesnych kanapach. Ostatnie 220 m musieliśmy przejść dość
szeroką, bardzo kamienistą drogą i nie była ona wcale z takim
łagodnym podejściem. Pamiętajmy, że uczestnikami wycieczki byli
głównie seniorzy. Większość dotarła na szczyt, gdzie m.in. w
czeskim bufecie mieli okazję spróbować czeskiego smażonego sera.
Po raz kolejny byliśmy na granicy, więc zdjęcia ze słupami
granicznymi były obowiązkowe. Jednak główną atrakcją dla
seniorów był późniejszy zjazd pojazdami na „letnim torze
saneczkowym”, który znajduje się przy górnej stacji kolei
linowej Czantoria. Zjazd torem o długości 710 m to wspaniała
zabawa i przyjemność dla miłośników adrenaliny w każdym wieku!
Zjazd na specjalnych wózkach imitujących sanki wiedzie malowniczo
wijącą się, stalową rynną. Saneczki są w pełni kontrolowane
przy pomocy hamulca. Zjazd saneczkami w rynnie kończy się
oznaczonym punktem, w którym należy zwolnić, tutaj obsługa
zaczepia saneczki do wyciągu, co zapewnia szybki transport na
miejsce startu."
Po tych ekstremalnych przeżyciach udaliśmy się do
Wisły, gdzie planowaliśmy wejść na skocznię „Malinka”.
Niestety, okazało się, że trwa tam remont i wejść nie możemy.
Pojechaliśmy więc do muzeum Adama Małysza. Tam zobaczyliśmy, ile
zdobył pucharów, medali, odznaczeń itp. Był tam również jego
sprzęt narciarski, jak kombinezony, narty i inne. Kilka sal pełnych
trofeów. Spacerując po centrum Wisły mieliśmy okazję
uczestniczyć w koncercie i pokazie musztry paradnej w wykonaniu
Kompanii i Orkiestry Reprezentacyjnej Straży Granicznej. Okazją
była 33 rocznica powołania Straży Granicznej oraz 100 rocznica
powołania Korpusu Ochrony Pogranicza.
Po tych doznaniach kulturalnych wyjechaliśmy z Wisły w
kierunku morza. Podróż była dość długa i na miejscu byliśmy
sporo po północy.
Uczestnicy ocenili wycieczkę jako bardzo udaną. Wiele
zwiedziliśmy i wiele też widzieliśmy. Podziękowania należą się
głównej organizatorce p. Aldonie, która potrafiła utrzymać w
ryzach tę rozbrykaną grupę „młodzieży” z „Klubu Seniora
pod Aniołami”.
Dziękujemy tą drogą również naszym kierowcom p.
Piotrowi oraz Leszkowi z firmy „Partner”. Czekamy teraz na
wycieczkę kolejną...
Zdjęcia: są wykonywane przez różne osoby, na różnych
aparatach, dlatego nie są w kolejności zwiedzania poszczególnych
obiektgów. Zdjęcia wykonali: Tadeusz, Jola, Tadeusz W.,Piotr,
Aldona – serdecznie dziękujemy!