gorawino 026m.jpg
powered_by.png, 1 kB
Strona główna arrow Nasze podróże arrow Czechy arrow Seniorzy w Czechach cz.3
Seniorzy w Czechach cz.3 Utwórz PDF Drukuj Poleć znajomemu
Autor: Jolanta i Tadeusz Dach   

 

W kolejnej relacji z wyjazdu Seniorów do Południowych Moraw w Czechach przedstawimy zwiedzanie jaskini Punkevní, pobyt w Slavkovie (Austerlitz), gdzie odbyła się słynna bitwa trzech cesarzy, oraz napiszemy trochę o czeskich przysmakach,  jakich mieliśmy okazję próbować.

Jaskinie Punkevní

Mieliśmy okazję widzieć różne jaskinie m.in. w Polsce, na Słowacji czy na Krymie. Jednak to, co zobaczyliśmy w jaskiniach Punkevni, przeszło nasze oczekiwania.

Są to najczęściej odwiedzane jaskinie Morawskiego Krasu - leżą dwa kilometry od Skalnego Młyna (Skalní Mlýn) i są dostępne dzięki wejściu w ścianie kanionu krasowego Pustý žleb. Swoją popularność zyskały dzięki przepięknym stalaktytom i stalagmitom w poszczególnych jaskiniach, możliwości dostania się na dno przepaści Macocha oraz wspaniałego spływu łódeczkami na podziemnej rzeczce Punkvi. Jaskinie Punkevni są ładnie wyeksponowane i oświetlone, a z głośników w nich umieszczonych mogliśmy usłyszeć w języku polskim szeroką informację o poszczególnych komnatach.

Image 

Zwiedzanie jaskini zaczynaliśmy od tzw. Przedniej komnaty, której wejścia strzeże największy stalaktyt jaskini - Strażnik. Syfonowy korytarz wiedzie do Glinianych Sal, które sąsiadują za Średnią Komnatą, u którego stropu znajduje się niedostępny Kryształowy korytarz (Krystalová chodba). Za Stalagmitowym korytarzem opada dno jaskini do Tylnej komnaty, skąd dostaliśmy się aż na dno Macochy, gdzie kończy się tzw. Sucha droga (Suchá cesta). Można się tu nacieszyć widokiem dna przepaści oraz Górnego i Dolnego Jeziorka, które zasila rzeczka Punkva.

Image 

Później przeszliśmy do tzw. Mokrej drogi (Mokrá cesta) - spływ łódeczkami po podziemnej rzeczce Punkvi. Punkevní Wodne komnaty (Vodní dómy) między dnem Macochy a Pustým žlebem są wynikiem działalności silnego prądu wody, która tutaj pod ciśnieniem szukała drogi na powierzchnię. Stropy i ściany korytarzy są pełne wydrążeń, wirowych jam, rynienek i rowków. Chwilami pod nami było nawet 40 m głębokości. Płynęliśmy przez Pierwsze, Drugie i Trzecie Jezioro do najpiękniejszej jaskini Krasu - Bajkowej Komnaty (Pohádkový Masarykovy dóm). Bajkowa Komnata w połączeniu z niezapomnianym spływem wodnymi korytarzami była chyba największym przeżyciem pokonywania podziemnych tras. Olbrzymie stalagmity, stalaktyty i stalagnaty, zasłony i kaskady w tyle katedry w Brčkovym korytarzu (Brčková chodba) zmieniają się w dużą ilość najmłodszych form, prześwitujących piórek, marchewkowych zgrubień z wyrostkami wszelakich kształtów oraz z rozgwiazdami krzywych włókien stropowych, heliktytów. Początkowo niektórzy z uczestników naszej wycieczki obawiali się tego spływu. Być może obawy te potęgowały chwilami bardzo niskie i wąskie korytarze jakimi płynęliśmy, chwilami musieliśmy się mocno pochylać, aby nie uderzyć głową w wystające skały. Trasa spływu była dość długa, bo wynosiła ok. 800 m.

Image 

            Po wypłynięciu z jaskiń, kolejką linową wjechaliśmy na szczyt wzgórza, skąd mogliśmy podziwiać przepaść Macochy. Tam też mieliśmy trochę czasu, aby odpocząć po trudach wędrówki jaskiniami. Dużym powodzeniem cieszyło się miejscowe ciasto trdelnik, które chyba wszyscy seniorzy próbowali.

Podsumowując ten etap naszego zwiedzania można tylko stwierdzić – przepiękne miejsce warte odwiedzenia.


Innym ciekawym miejscem na trasie naszych wędrówek po Morawach było miejsce bitwy pod Austerlitz, zwaną także bitwą trzech cesarzy, która była jedną z najważniejszych bitew wojen napoleońskich i decydującą bitwą wojny z III koalicją antyfrancuską, stoczona 2 grudnia 1805 między francuską Wielką Armią a połączonymi armiami, austriacką i rosyjską.

Image 

Najpierw odwiedziliśmy muzeum z multimedialną wystawą „Fenomen Austerlitz”. Kilka słów historii o samej bitwie.

Po fiasku planów inwazji na Anglię, Napoleon skierował swą Wielką Armię przeciwko wojskom trzeciej koalicji (Rosja, Wielka Brytania, Austria, Szwecja i Królestwo Neapolu). Najpierw pokonał 15 października w bitwie pod Ulm wojska austriackiego generała Macka, które broniły północnego podejścia do Wiednia. Stolica Austrii została zajęta, a wojska napoleońskie skierowały się na północny wschód, aby zmierzyć się z połączonymi w Ołomuńcu wojskami austro-rosyjskimi. Do spotkania doszło pod Austerlitz (Slavkov u Brna) na Morawach.

Stosunek sił przed bitwą był niekorzystny dla Francuzów: 71 500 żołnierzy wobec 92 000 żołnierzy połączonej armii austriacko-rosyjskiej dowodzonej przez Kutuzowa. W wyniku walki, armia austriacko-rosyjska straciła około 16 000 zabitych i rannych oraz 11 500 wziętych do niewoli i 176 armat. Napoleon przy stracie około 9 000 zabitych, rannych i wziętych do niewoli triumfował, a jego zwycięstwo historycy wojskowości określili jako drugie, po Kannach Hannibala, arcydzieło taktyczne w historii wojen.

 

Już 4 grudnia cesarz austriacki Franciszek II Habsburg poprosił o rozejm i podpisano traktat pokojowy, którego efektem politycznym był m.in. późniejszy rozpad Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego.

Ciekawostką też jest fakt, że określenie „bitwa trzech cesarzy” nie jest do końca prawidłowe, ponieważ na polu bitwy byli tylko Napoleon Bonaparte i car Aleksander I.

Współcześnie, na terenie miejsca pamięci oraz w innych miejscach pola bitwy co roku na przełomie listopada i grudnia odbywają się uroczystości ku czci poległych oraz imprezy okolicznościowe z okazji rocznicy bitwy połączone z rekonstrukcjami scen batalistycznych.

 

Byliśmy też w kamiennej kaplicy zwanej Mogiłą Pokoju (Mohyla míru). Stoi ona na wzgórzu, gdzie 2.12.1805 rozegrała się decydująca bitwa napoleońska i stanowi zarazem jeden z najstarszych pomników pokoju w Europie. Właśnie na tym wzgórzu podczas bitwy znajdował się sztab wojsk sprzymierzonych przeciw Napoleonowi - Rosjan i Austriaków. Inicjatorem budowy w sto lat  po krwawej bitwie był Alois Slovák, ksiądz i pedagog z Brna. Budowa rozpoczęła się w 1910 i trwała dwa lata; planowano jej otwarcie w 1914, ale wskutek wybuchu I wojny światowej oficjalne otwarcie nastąpiło dopiero w 1923. W 1925 pomnik uzyskał status muzeum. Tam też dowiedzieliśmy się, że do dzisiejszego dnia (ponad 200 lat po bitwie!), na okolicznych polach zbierane są jeszcze kości dawnych uczestników bitwy. Są one składowane w małej trumnie, a po jej napełnieniu wsypywane są do dużej krypty znajdującej się w kaplicy. Pobyt w kaplicy Mogiły Pokoju wywarł na uczestnikach wycieczki duże wrażenie, byliśmy w miejscu bitwy, gdzie zginęło aż ok. 25 000 żołnierzy.

 

Co jedliśmy podczas wycieczki, byliśmy przecież w innym kraju. Jak smakowały nam podawane potrawy? Większości z nas kuchnia czeska kojarzy się z knedlikami, które pokrojone i polane sosem (ciasto gotowane na parze i krajane w plastry), podawane z wieprzowiną i duszoną kapustą lub gulaszem.

W Pradze czy Brnie widzieliśmy, że niemal na każdej uliczce znajdują się restauracje (cz. restaurace), bary, gospody (cz. hospody) i piwiarnie (cz. pivnice), które zapraszają na smakołyki ze swojej kuchni. Wiele z nich stało się miejscami kultowymi, jak chociażby Gospoda u Kalicha w Pradze, w której pijał piwo słynny wojak Szwejk. Czesi uwielbiają również zupy (cz. polévky), które są podstawą każdego obiadowego posiłku. Mieliśmy okazję kilka z nich zjeść w „naszej” restauracji w Hustopece, gdzie mieliśmy wykupione posiłki. Czy wszystkie nam smakowały? Po minach naszych seniorów było widać, że jednak najlepsze są w Polsce. Brakowało nam surówek, których nie podawano do posiłków, a jak już raz podano, to kapusta (?) była tak twarda, że nikt jej do końca nie zjadł. Ciekawym doświadczeniem było jedzenie smażonego sera (smažený sýr) – gruby plaster żółtego sera w panierce, smażony na oleju. Ta wersja jest podstawową, często w karcie dań występują jeszcze inne – np. smažený hermelín, gdzie miejsce żółtego sera zajmuje ser pleśniowy. Jedliśmy też oczywiście knedle z mięsem, które również nie wszystkim smakowały. Dużym zaskoczeniem była podana na obiadokolację sałatka ziemniaczana na zimno. Na śniadania mieliśmy zawsze świeże, chrupiące bułeczki w formie paluchów, których nie można było przekroić żadnym nożem.

 

W Pradze byliśmy też na obiedzie w restauracji „Ceska Kuchna” gdzie podano nam zupę gulaszową i na zimno sałatkę jarzynową z ciepłym kotletem. Jak mawiają klasycy, z gustami kulinarnymi jednak się nie dyskutuje. Jedliśmy wszystko (niektórzy prawie wszystko) i generalnie smakowało nam to.

Oddzielną sprawą były ciasta i piwo. Podczas pobytu w jaskiniach Punkevni jedliśmy, wspominane już, drożdżowe ciasto trdelnik, które bardzo wszystkim smakowało, a prezes Klubu Seniorów „Pod Aniołami” nawet się zastanawiał, czy nie warto wprowadzić tego ciasta do repertuaru wypieków naszych klubowiczów.

Czeskie piwo jest słabsze od naszej rodzimej produkcji, a podawane na etykietach, bądź w kartach dań liczby (najczęściej 10% i 12%), to nie zawartość alkoholu, lecz ekstrakt chmielowy. Przeciętny czeski piwosz z reguły zamawia dziesiątkę (desítka), dwunastkę (dvanáctka) pija tylko od święta. Niemniej jednak czeskie piwo bardzo nam smakowało!

Cdn.

 

zdjęcia : J. T. Dach

 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »

Imieniny

24 Kwietnia 2024
Środa
Imieniny obchodzą:
Aleksander, Aleksy,
Egbert, Erwin,
Erwina, Fidelis,
Grzegorz, Horacy,
Horacjusz, Zbroimir
Do końca roku zostało 252 dni.

Programy tv

Gościmy

Odwiedza nas 2 gości





© 2024 gorawino.net :: Joomla! i J!+AL jest Wolnym Oprogramowaniem wydanym na licencji GNU/GPL.