Odwiedzenie
stolicy danego państwa zawsze wywołuje jakiś tam dreszczyk emocji, a przecież
miał to być Wiedeń! Każdy z nas słyszał o wiedeńskich walcach Straussa (ojca i
syna), o Mozarcie, ale Wiedeń, to również ogromny „kawał” historii Europy. Tam
mieszkali i rządzili Habsburgowie, którym w pewnych okresach podlegała połowa państw
naszego kontynentu. Wiednia w końcu bronił nasz król Jan III Sobieski pod wodzą,
którego połączone wojska odparły najazd turecki na Europę.
Najpierw
pojechaliśmy na wzgórze Kahlebnberg. Na szczycie góry znajduje się kościół pw.
św. Józefa prowadzony od 1906 roku przez polskich księży zmartwychwstańców, a w
nim izba upamiętniająca zwycięstwo polskie w Odsieczy Wiedeńskiej. Znajduje się
tu również tablica upamiętniająca wizytę papieża Jana Pawła II w 1983 roku,
złożoną w ramach obchodów 300-tnej rocznicy zwycięskiej bitwy.
W kościele na Kahlenbergu
Bitwa
pod Wiedniem stoczona została 12 września 1683 roku między wojskami
polsko-austriacko-niemieckimi, pod dowództwem króla Jana III Sobieskiego, a
armią Imperium osmańskiego pod wodzą wezyra Kara Mustafy. Zakończyła się klęską
Osmanów, którzy od tej pory przeszli do defensywy i przestali stanowić
zagrożenie dla chrześcijańskiej części Europy. Starcie to uważane jest za jedną
z dwudziestu przełomowych bitew w dziejach świata.
Na
Kahlenbergu znajduje się również 165-metrowej wysokości maszt
radiowo-telewizyjny. Z Kahlenbergu roztacza się wspaniała panorama Wiednia. Przez
dłuższy czas podziwialiśmy Wiedeń z tego wzgórza, a nasz pilot p. Mariusz,
kolejno pokazywał miejsca, które odwiedzimy.
Z
Kahlenbergu jadąc autokarem do pałacu Schönbrunn, byliśmy niejako po drodze, w Parku Miejskim (Stadtpark). z tzw. złotą figurą Straussa.
Obejrzenie tego pomnika jest „obowiązkowym” punktem wizyty w Wiedniu każdej
wycieczki. To słynny złoty posąg Johanna Straussa. Została ona zbudowana w 1921
roku, a podczas odsłonięcia pomnika orkiestra
grała walca „Nad pięknym modrym Dunajem”. Chyba wszyscy uczestnicy naszej wycieczki
chcieli mieć zdjęcie ze słynnym twórcą wiedeńskich walców. Było tam zresztą
wielu innych turystów, a kolejka do robienia zdjęć była dość długa.
Pałac Schönbrunn został zbudowany w XVII-XVIII
wieku na zlecenie cesarza niemieckiego Leopolda I. W 1996 r. pałac został
wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Ponieważ
nie byliśmy w jego komnatach, kilka słów na ten temat. Wnętrza jego pokryte są
licznymi freskami i sztukaterią. Apartamenty udostępnione są zwiedzającym. W
przybudówce znajduje się obecnie Muzeum Powozów. Sam teren wokół pałacu to
ogród w stylu francuskim, w którym znajduje się Palmiarnia. Na wzgórzu, z
którego roztacza się widok na pałac i Wiedeń wzniesiona została Glorietta.
Poniżej wzgórza znajduje się Fontanna Neptuna.
Pałac
ma 1441 komnat (!), z czego 45 udostępniono zwiedzającym. Wnętrza utrzymane są
w stylu rokoko (białe powierzchnie z ornamentami pozłacanymi 14-karatowym
złotem) i ozdobione czeskimi lustrami kryształowymi i piecami fajansowymi.
My
podziwialiśmy ogrody francuskie rozciągające się wokół pałacu, a
jest co oglądać. Zwiedzanie ogrodów pałacu Schönbrunn przerwała nam ogromna ulewa
i szybko uciekaliśmy do autokaru, gdzie spotkaliśmy się z przewodniczką, która
oprowadzała nas później po następnych zabytkach Wiednia.
Następnie
byliśmy w Kościele Kapucynów (niem.
Kapuzinerkirche). W jego podziemiach
znajduje się Krypta Cesarska (Kaisergruft)
, w której spoczywają Habsburgowie począwszy od 1633 roku. W dziesięciu
pomieszczeniach znajduje się 139 sarkofagów, które reprezentują zmienne
tendencje architektoniczne od najbardziej bogatych do skromnych. Do tych
pierwszych zalicza się sarkofagi Marii Teresy i Franciszka Lotaryńskiego, które
pełne są rokokowych ozdób i symboli, natomiast sarkofag ich syna Józefa II jest
bardzo prosty, czego zażyczył sobie sam cesarz. Atmosfera w kryptach jest
specyficzna, niektóre sarkofagi są przeogromne, a największy waży ok 14 ton.
Ciekawostką
jest fakt, że w wiedeńskiej nekropolii Habsburgów
– kościele Kapucynów, znajduje się serce Stanisława Potockiego herbu Pilawa
(ur. 1659, zm. 12 września 1683 w bitwie pod Wiedniem) – polskiego szlachcica,
starosty halickiego i kołomyjskiego, rotmistrza i pułkownika jazdy. Ciało jego
pochowano w kolegiacie w Stanisławowie.
W
samym Wiedniu nie ma zbyt wiele pamiątek po Janie III Sobieskim, ale na Hofburgu
widzieliśmy tablicę poświęconą polskiemu królowi. Z powodu prac remontowych,
niestety, nie udało się nam wejść do wiedeńskiej opery, której zwiedzanie było
w planie wycieczki.
Do
roku 1918 Hofburg był centrum olbrzymiego imperium cesarskiego Habsburgów. Pod
ich egidą ukształtowano wspaniały areał, zaplanowany uprzednio z rozmachem jako
„forum cesarskie” – począwszy od „Starego Zamku” (Alte Burg), pochodzącego z XIII wieku, aż po najmłodszą część
kompleksu, powstałą około 1900 roku. Dzisiaj wiedeński Hofburg jest siedzibą
austriackiego prezydenta.
Byliśmy
w skarbcu Cesarskim, w najstarszej części kompleksu pałacowego Hofburg (XIII
wiek). Mogliśmy tam podziwiać nie tylko cesarską koronę Świętego Cesarstwa
Rzymskiego (około roku 962) i austriacką koronę cesarską (1602), lecz także
skarbiec burgundzki z XV stulecia i skarb Zakonu Złotego Runa. Kuriozalne
kosztowności, będące niegdyś własnością Habsburgów, takie jak między innymi
„róg jednorożca” długości prawie dwóch i pół metra, znajdują się w skarbcu obok
korony cesarza Rudolfa II (1552 - 1612). Insygnia cesarstwa, jabłko i berło,
służyły przez stulecia jako symbol władzy i godności. Ozdobione kosztownymi kamieniami
eksponaty jak i też drogocenna biżuteria są nie tylko świadkami historii, lecz
mają też wielką wartość materialną. Tam też zetknęliśmy się z ochroną, która
sprawdzała nas co wnosimy, a torby i plecaki musieliśmy zostawić w specjalnym
pomieszczeniu.
Na
zewnątrz oglądaliśmy budynki Hofburga . Jest to ogromny kompleks z pięknymi
zdobieniami. Byliśmy też w kościele Augustianów . Z zewnątrz prezentuje się, co
prawda, niezbyt atrakcyjnie, ale od 1634 roku jest on dworskim kościołem
parafialnym. Powstał w 1330 roku. To tutaj ślub wzięli Franciszek Józef i
Elżbieta, ich syn Rudolf ze Stefanią, a wcześniej per procura, czyli przez
pełnomocnika, Napoleon z arcyksiężniczką Marią Luizą. W kościele znajduje się
też Herzgrűffel, krypta z sercami Habsburgów. W Austrii był bowiem zwyczaj, że
po śmierci cesarza jego serce wędrowało do kościoła Augustianów, ciało do Krypty
Cesarskiej (Kaisergruft), a niektóre
inne części zwłok do wybranych miejsc w cesarstwie.
Później
szliśmy ulicami Wiednia. Było już popołudnie, a na ulicach panował coraz
większy tłok. Po drodze do centrum miasta oglądaliśmy kolejny pomnik morowy.
Jest to barokowa kolumna Trójcy Świętej, która została wzniesiona przez cesarza
Leopolda I na pamiątkę ocalenia go od epidemii dżumy w 1679 roku. Znajduje się on
na Placu Graben w Wiedniu. W tym miejscu pośpiesznie grzebano zwłoki ludzi,
którzy pomarli od zarazy. Pierwszą kolumnę wykonano z drewna, później
zastąpiono ją piękną marmurową. Nad wysokim postumentem udekorowanym reliefami
(jeden z nich przedstawiał klęczącego Leopolda I), wznosi się ku niebu
skłębiony tłum figur, chmur, amorków, aniołków i postaci symbolicznych, m.in.
postać Wiary triumfującej nad Zarazą.
Dotarliśmy
do katedry. W samym sercu miasta stoi katedra świętego Szczepana, będąca
symbolem Wiednia. Jej budowę rozpoczęto w 1359, a zakończono 300 lat później,
chodź niektóre elementy ukończono dopiero na początku XX wieku. Jest to
arcydzieło gotyckiej sztuki budowlanej z imponującym dachem, na którym znajduje
się 250 tysięcy glazurowanych dachówek. Lewa wieża południowa, wysoka na 137
metrów, nazywana "Steffl", to
punkt widokowy na panoramę miasta. Żeby tam wejść, trzeba pokonać 343 schodki.
Na wieży północnej, której nigdy nie dokończono, zawieszono największy w
Austrii dzwon Pummerin. Dzisiejszy to kopia 20-tonowego dzwonu odlanego w 1683
roku z dział zdobytych na Turkach. Rzeczywistą przyczyną niedokończenia budowy
wieży był najazd Turków w 1529 roku i kłopoty finansowe państwa. Wnętrze
katedry urzeka swym ogromem i bogactwem. Tworzą je elementy przeważnie w
barokowym stylu, jak ołtarz główny. Gdy wejdziemy do środka przez główne
wejście, po lewej stronie zobaczymy cudowny ołtarz Madonny z Peczu, której,
według legendy, zawdzięcza się zwycięstwo nad Turkami w 1683 roku. Bardzo nam
się podobało wnętrze katedry rozświetlone specyficznymi kolorami
pochodzącymi od kolorowych witraży, które w tej katedrze są w barwach tęczy.
Tłum
na ulicach był z każdą godziną większy. Pożegnaliśmy się z naszą przewodniczką
i dalej wędrowaliśmy ulicami Wiednia. Trafiliśmy w końcu do kawiarni-restauracji, w której piliśmy kawę
po wiedeńsku oraz próbowaliśmy ponoć najbardziej popularnego, słynnego "Apfelstrudel" czyli ciasta jabłkowego.
Kawa bardzo nam smakowała, była z bita śmietaną, posypana czekoladą. Nasze
panie zaraz oceniły, że nasze polskie szarlotki robione przez nie w domu są
chyba jednak smaczniejsze. Dodatkową atrakcją pobytu na kawie po wiedeńsku był
fakt, że każdy z pijących mógł wybrać sobie kubek, który zabierał na pamiątkę.
Okazało się też, że w regionalnym stroju wiedeńskim obsługiwała nas kelnerka z
Polski, która pracuje tam od lat.
Przy
wyjściu, okazało się, że leje deszcz. Było już późno, robił się zmrok. Przez
dłuższą chwilę czekaliśmy na nasz autokar, a część naszych wycieczkowiczów
miała okazję zrobić zakupy w sklepie, który znajdował się przy kawiarni.
Później
nastąpił powrót do Czech. Jeszcze długo wspominaliśmy pobyt w Wiedniu. Tematykę
dworu cesarskiego przybliżył nam w sposób znaczący film o cesarzowej Sissi,
którego kilka odcinków mieliśmy okazję oglądać, podczas
jazdy autokarem.
zdj. T. Dach
|