Tana Toraja, czyli tam gdzie umarli nadal żyją…
W tym odcinku przygód Agnieszki i
Andrzeja w Indonezji będzie jak zawsze ciekawie, jednocześnie drastycznie i dość strasznie.
I jeszcze uwaga, w poniższym opisie znajdują się
drastyczne zdjęcia zabitych zwierząt!
Tym razem nasi podróżnicy
przebywają na Sulawesi i pojechali do Tana Toraja, krainy byków, ryżowych
tarasów i spektakularnych ceremonii pogrzebowych, położoną w górach.
„Pierwszego dnia rano wynajmujemy skuter i zwiedzamy najbliższą okolicę
jadąc górzystymi, wąskimi drogami wśród spektakularnych tarasowych pól
ryżowych. Jest przepięknie. Na dodatek co krok, mijamy przy drodze przywiązane
za nozdrza byki bawołów, często w trakcie zabiegów pielęgnacyjnych którymi
raczą je ich właściciele. Są kąpane, czesane, głaskane i karmione z tą samą a
może większą pieczołowitością co domowe zwierzaki w Europie. Po kilku godzinach
jazdy robimy sie głodni więc zatrzymujemy się przy malutkim wioskowym sklepiku
gdzie gospodyni przyrządza nam naprędce zupę z “zupek chińskich” dodając
rozbełtane jako, chilli i sok z limonki. Zajadamy się tym, jak nigdy wcześniej.
Jesteśmy jak zawsze nie lada atrakcją dla gospodarzy i ich dzieci, po kilku
minutach wszyscy chcą zrobić sobie z nami zdjęcie, mnóstwo zdjęć.”
Jednak najważniejszą sprawą jest
załatwienie przewodnika, który zawiezie ich na spektakularna ceremonie
pogrzebową.
„Wieczorem próbujemy znaleźć przewodnika, z którym będziemy mogli
uczestniczyć w ceremonii pogrzebowej. Jak zwykle staramy się targować, ale
indonezyjski styl robienia interesów jest dla nas czasem niezrozumiały. Trzej
kolejni przewodnicy wolą zostać w domu nie dobijając targu niż zejźć z
dwukrotnie zawyżonej ceny. Dogadujemy się z czwartym z kolei. Rano ruszamy na
“pogrzeb”.
Lokalna społeczność żyje w dużych rodzinnych grupach liczących czasem
kilkadziesiąt osób. Wiara jaką wyznają jest mieszanką chrześcijaństwa i
animistycznych wierzeń, w których również dużą rolę odgrywa wiara w duchy i
życie pozagrobowe. W Toradży ceremonia pogrzebowa trwa zwykle od trzech do
pięciu dni i poprzedzona jest zbieraniem funduszy i przygotowaniami, które
trwają czasem nawet kilka miesięcy. W tym czasie ciało zmarłego zostaje
zabalsamowane i poddane zabiegom z użyciem formaliny, a następnie złożone w
jego domu. Przez cały ten czas trwa zbieranie pieniędzy na ofiarne bawoły,
które zostaną zabite podczas jednego z wielu dni pogrzebowych. Ilość złożonych
w ofierze byków świadczy o zamożności rodziny, więc wszyscy starają się aby
było ich jak najwięcej. Opowiadano nam o ceremoniach w rodzinach lokalnego
samorządu, bądź miejscowej monarchii, podczas których zabijano ponad setkę
zwierząt w ciągu kilku dni. Około ósmej rano docieramy na skuterach do wioski,
w której mamy być świadkami rytualnego zabijania byków. Jest to tzw. dzień
drugi ceremonii. Pierwszego dnia odbyło się spotkanie krewnych oraz znajomych i
odczytanie wysokości datków jakie złożyli poszczególni zainteresowani w ręce
najbliższej rodziny zmarłego. Gdy w przyszłości darczyńca będzie wyprawiał
pogrzeb, jego datki zostaną zwrócone z nawiązką (jest to sposób na zatrzymanie
pieniędzy w rodzinie, a na większą skalę również na bogacenie się całego regionu)
. Widzimy z daleka zabudowania należące do jednej rodziny oraz kilka sporych
bambusowych szałasów gdzie mogą usiąść wszyscy uczestniczący w ceremonii. Wdowa
oraz córka zmarłego witają nas częstując herbatą, ciastem oraz cukierkami.
Obyczaj nakazuje przynieść coś cennego jako dar dla rodziny, zwykle jest to
świnia, czasem bawół, lub inny podarunek. Turyści najczęściej wręczają
papierosy albo cukier. My dajemy karton papierosów. W międzyczasie, co kilka
minut ktoś przynosi zawieszoną na bambusowym kołku świnię jako dar dla rodziny.
Z każdym momentem zbiera się coraz większa liczba gości a wokół panuje raczej
odpustowa atmosfera pełna śmiechu i rozmów przy herbatce. Na pogrzebie obecny
jest również poborca, który zbiera podatek naliczany od każdego darowanego
zwierzęcia.”
„Zajęci popijaniem herbaty i rozmową z przewodnikiem widzimy w końcu
pierwszego bawoła prowadzonego w centralne miejsce między zabudowaniami.
Zostaje on przywiązany za nogę do wbitego w ziemię kołka i co dziwne przez cały
czas zachowuje się niespodziewanie spokojnie. Rolę kata pełni zawsze osoba z
innej wioski. Niedopuszczalnym jest aby był to ktoś związany z rodziną
zmarłego, a co za tym idzie z bykiem, byłoby to jak zabicie własnego pupila.
Moment zabicia zwierzęcia następuje szybko i niespodziewanie. Jednym sprawnym
ruchem gardło byka zostaje głęboko rozcięte a on kona przez kilka następnych
minut. “Kat” z dumą prezentuje zakrwawiony nóż przypominający maczetę, którym
zadał śmiertelny cios. Sytuacja powtarza się jeszcze kilka razy. Na pogrzebie,
w którym uczestniczyliśmy zabito cztery bawoły, my mieliśmy dość już po
pierwszym, ale dla miejscowych wydaje się to być atrakcją. Jednemu z katów
wypada w pewnym momencie telefon komórkowy lądując w krwawej kałuży, tłum
wybucha chóralnym śmiechem. Tego dnia zarżnięto również kilka świń, a całe
mięso podzielono pomiędzy członków rodziny. Pozostałe zwierzęta traktowane są
jako przychód.
Pomimo naszych obaw cała ceremonia była w stu procentach autentyczna i
nieustawiana, np. pod turystów. My byliśmy tylko przypadkową grupą pięciu
“białasów”, którzy mogli to wszystko zobaczyć z bliska – musimy przyznać, że
przyjęto nas bardzo ciepło, choć nam, szczerze – po poświęceniu byków.. w ogóle
nie było do śmiechu….”
Po ceremonii pogrzebowej byli
jeszcze w kilku ciekawych miejscach, w których Toradżanie składają ciała
zmarłych, ale tu znowu oddajmy głos naszym podróżnikom.
„Najdziwniejszym był grób w pniu drzewa, w którym chowają ciała zmarłych
niemowląt. Warunkiem jest aby były to dzieci jeszcze bez zębów – Toradżanie
wierzą, iż pochowane w ten sposób niemowlę może dalej żyć i rosnąć wraz z
drzewem. W jednym pniu widzieliśmy dziesiątki zabliźnionych otworów, w których
wiele lat temu złożono ciała dzieciątek. Dorośli chowani są najczęściej w
grobach wykutych w skale (czas wykuwania to około 10 m-cy, koszt około 20 mln
Rp, tj. 6600 zł), lub ich trumny zawieszane są bezpośrednio na skalnych
ścianach, a wysokość zawieszenia świadczy o pozycji społecznej zmarłego.
Najmocniejszym akcentem jaki został w naszych głowach jest architektura
Toradży. Domy z dziwnie wygiętymi dachami zdobione są wspaniałymi
czterokolorowymi grafikami, w których każda barwa ma swoją symbolikę. Czarny
kolor symbolizuje śmierć, czerwony krew i byka, biały kość a żółty związany
jest z Bogiem. Słyszałem dwie wersje na temat pierwowzoru dachów. Jedna z nich
mówi, iż mają przypominać rogi bawołów, druga zaś że są zbudowane na kształt
łodzi, którymi przypłynęli przodkowie.”
Drzewo, grobowiec niemowląt.
Trumny na skałach.
Opuszczając Tana Toradżę
odwiedzili cotygodniowy targ bawołów. Ceny byków są bardzo różnorodne,
począwszy od 20 mln. Rp za młodego, szarego bawoła, aż do 100 i więcej milionów
za okazałe sztuki, z białymi głowami, błękitnymi oczami i wielkimi rogami.
Trumny w jaskinii
na podst: www.aaazja.wordpress.com
|