Witam po długiej przerwie wszystkich zainteresowanych moimi opowieściami o jeziorach i nie tylko. Z góry przepraszam, ale natłok spraw służbowych i zwyczajne zmęczenie sprawiło tak długą przerwę. Postanowiłem, że przybliżę wędkarstwo, jakże inne, niż to do którego przywykłem czyli spokojna sielanka nad jeziorem. Aktualnie mieszkamy w Dęblinie – znanej poniekąd małej mieściny ze stacjonujących tu Sił Powietrznych a także szkoły oficerskiej. Nie o tym będzie mowa, ale o królowej polskich rzek – Wiśle!!!. Tak drodzy Państwo, a na dodatek w samym mieście wpływa do niej Wieprz. Rankiem na Wiśle.
Dopiero od kilku miesięcy przemogłem się, opłaciłem składki PZW (oj portfel zabolał) i ruszyłem z nowo poznanym na forum bardzo sympatycznym i świetnym kompanem Marcinem nad wodę. Ja miałem 1 teleskop 4,2 m i spinning szczupakowy, kolega miał około 6 wędek różnego kalibru i na KAŻDĄ rybę. Tu mój zdziwienie – rzecze – chłopie tym to nie połowisz na Wiśle. Hmm pomyślałem jak się u nas da radę na tym łowić, to czemu nie tu. Srogo się przekonałem. Nowe pojęcia: główka, napływa, przekosa, ostroga, opaska zbiły mnie z tropu i kompletnie nie wiedziałem o co chodzi. Marcin wyciągnął 2 wędki – feedery z koszyczkami zanętowymi . Dla mnie to nowość – ostatecznie z gruntu to łapałem na sprężynę. Na Wiśle się nie da. Za duży uciąg wody – właśnie uciąg. Po zarzuceniu zestawu spławikowego ( oczywiście spławik długi leszczowy) spływał z nurtem jak rakieta i za nic nie dało się brania zobaczyć. Na spining miałem założony ciężarek 20 gr – cóż spłynął do brzegu dość szybko. Kolega jak zobaczył co wyrabiam zaczął mnie uświadamiać. Ten wykład teorii pamiętam do teraz i będę jeszcze długo. Całe moje nastawienie na wędkowanie zmieniło się o 180 stopni. Odnoga Wisły.
Na rzece łowi się w 90% z gruntu, ale na koszyczki zanętowe z dociążeniem zależnym od uciągu wody. Średnia masa to 40 gram na dość słaby uciąg. W nurcie to 100 i więcej . Zanęta musi mieć postać lekko sklejającej się, ale sypkiej zarazem – bo koszyczek się nabija!! Do zanęty należy stosować tzw. klej, by zanęta nie rozpłynęła się pod wpływem uderzenia koszyczka o wodę. Tradycyjnie są to płatki owsiane, jęczmienne sypkie wyprażone, lecz może być także klej kupiony w sklepie wędkarskim. Podczas pierwszego spotkania z rzeką złowiłem 1 ukleję… . Następne wypady – nowe doświadczenia. Rzeka jak wiemy nie płynie tylko jednym korytem. Często są rozlewiska i odnogi. Przeważnie na nich ciąg wody jest dużo mniejszy i ryby tam poławiane różnią się od tych w głównym nurcie. 21 cm okoń złapany w Wiśle.
Tak dla przykładu i ze swojego marnego doświadczenia mogę wymienić, że w głównym korycie występują: - leszcz, sum, brzana, boleń, rozpiór, płoć, krąp, sandacz, okoń, kleń, ukleja, certa, świnka. To tylko te ryby, które udał mi się złapać. Choć są i inne . W spokojnej odnodze i rozlewisku trafiają się: -karaś srebrzysty, karp, lin, sumik karłowaty ( zwany tu koluchem), niekiedy węgorz, szczupak.Duży kleń i dwa krąpie złapane w Wiśle.
Dla mnie te egzotyczne ryby to nowum. Metoda połowu to głównie fedder czy drgająca szczytówka. Żyłka to minimum 0.2 mm i przypon około 0.16 mm. Hak to 8 lub 6. Koszyczki zależne od uciągu – trzeba mieć w arsenale od 5 gram do 120 gram. Wędka też przynajmniej do 120 gram wyrzutu. Pamiętajmy, że zestaw na suma, to wędka o ciężarze wyrzutu 200 gram, żyłka około 0.5 mm, hak z przyponem stalowym 3/0 lub większy. Co na hak – przeważnie „trupik” z płoci czy dorodnej uklei, lecz jegomość gustuje także w wątróbce i innych podrobach. Dla takiego poławiacza jak ja, to ryby spokojnego żeru wystarczą . Główną przynętą są białe i czerwone robaki oraz kukurydza. Autor z niewymiarowym boleniem złapanym w Wiśle(wypuszczony!) Pamiętajmy, że to rzeka, więc jest nieprzewidywalna i wszystko może wziąć na naszą przynętę. Co mnie zdziwiło i lekko zszokowało to to, że tu naprawdę prawie każdy wędkarz przestrzega przepisów i limitów połowowych. Zwraca uwagę innym, że nie wolno łapać na tym odcinku rzeki, że można łapać tylko na 2 wędki, że kiełb jest pod ochroną …. To bardzo podnosi na duchu . W rejonach naszych jezior bywa z tym bardzo różnie. Bardzo często wędkarze zasadzają się na nocki i widać jak na linii brzegowej palą się ogniska i jak wyczekują by dźwięk dzwoneczka w końcu zagrał . Niestety przeważnie łapią mało i małe ryby. Z moich doświadczeń wynika, że dobre brania są przy wysokim stanie wód. Przy niskich trzeba ryby szukać w dołkach i kotłach.
O tej porze roku wędkarze zasadzają się na sandacza i szczupaka. Powiem Wam, że ryba z Wisły smakuje wybornie, gdzie tam te z jeziora –pełny smak ryby, zero mułu – po prostu poezja. Z racji tego, że mam czas jedynie weekendami zdarza się często, że miejsca są już zajęte i trzeba przebyć niekiedy nawet 2 km, by coś wolnego naleźć. Zapaleńców nie brakuje i ja do nich się także zaliczam. Jezior jest tu mało tu króluje Wisła i jej legendy o pięknych sumach czy 6 kilowych sandaczach….. Jeżeli kogoś zainteresowałem to proszę dać znać postaram się napisać coś więcej o metodach połowu czy rybach. Z wędkarskim pozdrowieniem Paweł PS wstawiam kilka zdjęć byście mogli zobaczyć na własne oczy Wisłę i ryby…. Zdjęcia wykonał autor artykułu. Wiecej zdjęć w naszej "galerii foto" (kliknij). |